Wpływ na to miały bardzo dobre dane o koniunkturze w sektorze usług w USA oraz utrzymujące się jastrzębie komentarze członków Fedu. Dodatkowo pojawiły się niepotwierdzone pogłoski o zmniejszaniu skali miesięcznych zakupów aktywów w ramach prowadzonego przez EBC programu QE. Widać wyraźnie, że wyczerpuje się wiara w skuteczność polityki monetarnej, a negatywne stopy procentowe stwarzają coraz więcej problemów dla sektora finansowego w Europie i Japonii.
Taki nastrój na rynkach globalnych, wraz z czynnikiem lokalnym, w postaci czwartkowej aukcji obligacji dwu- i dziesięcioletnich przełożył się na zachowanie polskich papierów skarbowych. Rentowności na długim końcu krzywej ponownie powróciły w okolice 3 proc. RPP zgodnie z oczekiwaniami pozostawiła stopy na niezmienionym poziomie i zapowiedziała możliwość podwyżek z początkiem 2018 roku. Ma temu sprzyjać powrót inflacji w kierunku dolnego ograniczenia przedziału celu inflacyjnego i przyspieszający wzrost PKB. To drugie założenie jest obarczone dużym ryzykiem (zależy głownie od zwiększenia tempa inwestycji) i jest sprzeczne z opinią światowych instytucji – MFW, Banku Światowego, Fitcha – które właśnie obniżyły prognozy wzrostu dla Polski.
Ewidentnie zbliżamy się do podwyżki stop procentowych w USA – szanse na grudniową podwyżkę wyceniane są na poziomie ponad 60 proc. Na chwilę obecną uważam, że nie będzie to seria podwyżek.