Optymiści mają ciągle 4,8-punktową przewagę, ale jest najniższa od prawie pół roku. Odchylenie salda INI od 20-tygodniowej średniej spadło do najniższego poziomu od czerwca ub.r., czyli referendum w Wielkiej Brytanii. Oczywiście poziom sentymentu w ujęciu bezwzględnym był wtedy na znacznie niższym poziomie, ale obecne odchylenie od dominujących nastrojów jest podobne do ówczesnego. 15-tygodniowa zmiana wartości salda INI tak nisko jak obecnie była tylko 5 razy w historii tego wskaźnika: w czerwcu i styczniu tego roku, pod koniec kwietnia 2013, w połowie maja 2012 oraz w połowie września 2011 r. W każdym z tych epizodów WIG był 36 sesji później przynajmniej 5,3 proc. wyżej niż na sesji poprzedzającej publikację sondażu. Te 5,3 proc. to wzrost po sygnale z czerwca ub.r. (Brexit). Pozostałe 4 zwyżki miały +7,3 proc., +9,1 proc., +10,6 proc. i +11,1 proc. Projekcja ścieżki WIG uzyskana przez uśrednienie wokół tych historycznych sygnałów spada przez 7 sesji (licząc od środowej) o 1,1 proc., po czym rośnie przez następne 29 sesji o 9,9 proc. Realizacja takiego „typowego" scenariusza obecnie oznaczałaby wzrost WIG do okolic 65 313 w drugiej połowie lipca. Historyczny rekord sprzed prawie 10 lat to 67 568 pkt. Pewna zauważalna słabość naszego rynku w ostatnim okresie powoduje, że tak optymistyczny scenariusz wydaje się mało wiarygodny, ale ta ostatnia „statystyka" wygląda bardzo zachęcająco (chociaż oczywiście wnioski wyciągnięte z analizy zaledwie 5 przypadków z 6 lat nie mogą być traktowane przesadnie dosłownie).
Taki scenariusz ładnie pasowałby do obecnego układu krótkoterminowych cykli. Ostatni dołek 10-tygodniowego wypadł 31 marca. Gdyby obecny cykl miał rzeczywiście typowe 70 dni, to następny dołek powinien pojawiać się w okolicach 9 czerwca, czyli właśnie w 7 sesji od środowej. Ta data wypada na dzień po wyborach parlamentarnych w Wielkiej Brytanii, na 2 dni przed pierwszą turą wyborów we Francji i na 5 dni przed podaniem przez FOMC wyników ostatniego posiedzenia. Jeśli Fed podniesie stopy po raz czwarty w tym cyklu, to część graczy może dojść do wniosku, że następny ruch nadejdzie dopiero za pół roku na posiedzeniu grudniowym. W trakcie tych 6 miesięcy można by zmieścić i jeszcze jedną zwyżkę cen akcji, i późniejszy silny spadek dyskontujący spodziewane pod koniec roku rozpoczęcie przez Fed sprzedaży aktywów skupionym od 2008 roku w ramach polityki luzowania ilościowego.