Podwyżka stóp procentowych w USA w grudniu w dalszym ciągu uważana jest za niemal pewną, jednak pod znakiem zapytania znalazło się tempo wzrostu kosztu pieniądza później. Niektórzy członkowie Fedu obawiają się, że inflacja stanie w miejscu – wynika z zapisków z wrześniowego posiedzenia. Ich zdaniem niższe odczyty inflacji w ostatnich miesiącach nie są jedynie efektem czynników przejściowych, lecz oznaką trwalszego trendu. Rynek odebrał ten komunikat jako gołębi, co istotnie osłabiło dolara, windując wyceny kruszców.
Dodatkowo Urząd Statystyki Pracy USA dwa dni później podał, że inflacja we wrześniu wyniosła 2,2 proc. w ujęciu rocznym. To powyżej celu Fedu na poziomie 2 proc., jednak sporo poniżej oczekiwań ekonomistów. Wzrost nastąpił głównie dzięki podwyżkom na stacjach benzynowych. Paliwa we wrześniu zdrożały średnio aż o 13 proc. i wygenerowały około 75 proc. łącznego wyniku. Był to efekt huraganu Harvey, który ograniczył zdolności produkcyjne części rafinerii w Teksasie. Gdyby wyłączyć wzrost cen energii, inflacja wyniosłaby zaledwie około 1,7 proc.
W efekcie złoto umocniło się w minionym tygodniu o 2,2 proc. i odrobiło straty z ostatnich dwóch tygodni. Uncja kosztuje obecnie powyżej 1300 dolarów za uncję lub w przeliczeniu 4685 zł.
Jeszcze lepiej spisało się srebro, drożejąc w minionym tygodniu o niemal 4 proc. Kruszec kosztuje już niemal 17,5 dolara za uncję i to cena najwyższa od połowy września. Zwyżki na złocie i srebrze należy uznać co najwyżej za skromne przy wyniku palladu. Metal podrożał w minionym tygodniu o ponad 7,5 proc. i kosztuje 992 dolary za uncję. Rośnie tym samym jego przewaga nad platyną, która zaliczyła „zaledwie" 3,5-proc. wzrost, zamykając tydzień z ceną niewiele powyżej 945 dolarów za uncję.
Rynki czekają na rozstrzygnięcie wyboru nowego prezesa Rezerwy Federalnej. Eksperci uważają, że w fotelu zasiądzie Jerome Powell, który w ostatnich dniach wyprzedził w sondażach Kevina Warsha. Nominacja Powella miała uzyskać w minionym tygodniu poparcie Stevena Mnuchina, sekretarza skarbu USA. Losy obu kandydatów są teraz w rękach Donalda Trumpa, a decyzja ma zapaść w ciągu najbliższych tygodni.