Zachowanie europejskich rynków w ubiegłym tygodniu pokazało, że elastyczność inwestorów, którzy jeszcze niedawno nie przywiązywali do tego ryzyka większej wagi, jest nieograniczona. W dalszym ciągu trwałe odwrócenie trendów rynkowych wydaje się mało prawdopodobne, ale powrót kilku, wydawałoby się zapomnianych, trendów może być mocno prawdopodobny.
Tempo, w jakim wariant Delta rozprzestrzenia się w Australii i Indonezji, pozwala przypuszczać, że powtórka jesiennego scenariusza z ubiegłego roku wcale nie jest tak mocno nieprawdopodobna. Widać to w retoryce rządów, które pomimo obecnego trendu luzowania restrykcji wprost komunikują możliwość powrotu lockdownów. Temat szczepionek, który rozpoczął wzrostową falę w listopadzie ubiegłego roku, wydaje się być nieco przebrzmiały. Pomimo sprawności szczepień w krajach rozwiniętych (na poczet przykładu pozwolę sobie zaliczyć tutaj Polskę) odsetek zaszczepionych w dalszym ciągu nie zachwyca i można jasno stwierdzić, że niezaszczepiona część społeczeństwa utrzyma ten status do jesieni. W efekcie jesienne ograniczenia w funkcjonowaniu gospodarki wydają się ponownie coraz bardziej realne, co oczywiście uderzy w część branż notowanych na GPW.
W obliczu oczywistych zagrożeń należy dostrzegać również istniejące szanse. Jedną z nich jest w mojej ocenie powrót nieco zapomnianych spółek i sektorów z pierwszego etapu hossy w 2020 r. I w tym miejscu nawet jeśli w dłuższym terminie ponownie decydować będą fundamenty, to w krótkim okresie czasu, jeśli scenariusz pesymistyczny istotnie się zrealizuje, pojawić mogą się wzrosty opierające się na nie do końca racjonalnych oczekiwaniach wzrostu, czego przykład mieliśmy w I półroczu 2020. Ewentualny lockdown ponownie może wesprzeć również notowania branży gier, która nie powróciła do poziomów z początku 2021 r. po silnej przecenie CD Projectu.
Powyższe rozważania są jedynie próbą prognoz otoczenia rynkowego w drugiej połowie bieżącego roku. W krótszym terminie decydować będą przede wszystkim banki centralne i odczyty danych gospodarczych. I tu mamy wyraźny dysparytet pomiędzy bankami a resztą świata. Notowania banków wspierane są przez wyższe odczyty inflacji i oczekiwania na normalizację polityki pieniężnej. Dla pozostałych sektorów nieco słabsze dane gospodarcze (przede wszystkim CPI i dane z rynku pracy) mogą okazać się wspierające, bo odsuwają w czasie termin zmiany parametrów polityki pieniężnej. Ostatni czynnik wyraźnie widoczny jest za oceanem, gdzie oczy inwestorów są mocno zwrócone na dane, które mogą zmotywować Fed do ograniczenia obecnego monetarnego wsparcia dla rynków.
Jedno jest pewne. Okres wakacyjny, już kolejny rok z rzędu, nie będzie sennym, nudnym okresem. Rynkowe wydarzenia nie pozwolą nam się w najbliższych tygodniach nudzić. Czy to na plaży, czy w biurze przed monitorem, będzie ciekawie... ¶