Zgodnie z tezą postawioną przez nas na początku kwartału wzrost obaw o covid i przerodzenie się wariantu delta w temat inwestycyjny pozytywnie wpływa na zachowanie sektora technologicznego, wspieranego dodatkowo przez gwałtowny spadek rentowności obligacji długoterminowych na początku ubiegłego tygodnia. Najbliższe sesje, przynoszące publikacje raportów spółek FAAMG, zapewne zdefiniują krótkoterminowo kierunek ruchu w USA i na całym świecie, ale niezależnie od tego, jaki finalnie się okaże, mamy narastające obawy o kierunek inwestycyjny, który z chwilową przerwą wyróżnia się negatywnie już od jakiegoś czasu – Azję.
Pomimo możliwego ustanowienia szczytu nowych przypadków w Indonezji w ubiegłym tygodniu, niepokojące są statystyki i nowe restrykcje w Korei Południowej, ważniejszej z perspektywy globalnych łańcuchów dostaw. Szybko pogarszają się dane z Wietnamu, a większość liczb potwierdza, że region jest potencjalnie znacznie bardziej wrażliwy na tę i prawdopodobnie także na kolejne mutacje koronawirusa niż USA oraz Europa. W tej sytuacji dla perspektyw giełd na Dalekim Wschodzie kluczowe wydaje się pytanie, jakie są szanse, że Tajwan i Chiny pozostaną wolne od problemu, a nie jesteśmy tutaj przesadnie optymistyczni. Dane z kolejnych krajów (ZEA, Seszele, Mongolia, Urugwaj, Chile) potwierdzają, jak mało skuteczne są szczepionki Sinovac i Sinopharm, co tworzy właściwie permanentne ryzyko dla drugiej gospodarki świata, w której należy spodziewać się bardzo gwałtownych i uderzających we wzrost restrykcji nawet przy absurdalnie niskich z perspektywy reszty świata liczbach zakażeń.
Jest to najgorszy możliwy moment na kolejne działania władz uderzające w sektor technologiczny. Otwierające tydzień spadki, wywołane uderzeniem w dynamicznie rozwijającą się branżę edtech (technologii w edukacji), wydają się mieć nieco paniczny charakter. Trudno chociażby wytłumaczyć taką przecenę Alibaby czy Tencenta, których ekspozycja jest znikoma, ale ewentualne odbicie może być krótkotrwałe i być może powinno zostać wykorzystane do zamykania pozycji. New Oriental, lider rynku prywatnej edukacji w Chinach, notowany w Hongkongu i Nowym Jorku, stracił na przestrzeni kwartału 90 proc. wartości, dużą część w ciągu ostatnich dwóch dni. Łatwość, z jaką Pekin niszczy biznesy warte dziesiątki miliardów dolarów, przypomina o zagrożeniach nawet dla firm, które w krajach rozwiniętych byłyby „zbyt duże, by upaść". Ostatnie zachowanie notowań spółek takich jak Xiaomi czy Nio pokazuje, że rynek nie ma zielonego pojęcia, skąd może przyjść kolejne uderzenie. Ryzyko inwestycji w Chinach staje się coraz trudniejsze do skwantyfikowania. ¶