Cena amerykańskiego giganta technologicznego od pandemicznego dołka z marca 2020 r. wzrosła już ponadtrzykrotnie, zwiększając tym samym kapitalizację o ok. 2 bln USD. Należy zauważyć, że Apple było jedną z pięciu największych spółek kontrybuujących do wyniku indeksu S&P 500 w 2021 r. wraz Microsoftem, Nvidią, Alphabetem oraz Teslą. Spółki te razem wzięte odpowiadały niemal za jedną trzecią 27-proc. stopy zwrotu S&P 500 wygenerowanej w poprzednim roku. Chciałoby się powiedzieć, że spółki wzrostowe to osobna liga wycen, w której obowiązują zupełnie inne zasady niż w pozostałej części rynku. Pytanie jednak, czy Apple jest tak naprawdę spółką segmentu „growth". Patrząc przez pryzmat wartości obserwowanego przez nas wskaźnika ceny do prognozowanego zysku (ang. forward P/E), odpowiedź mogłaby brzmieć, że „tak". Aktualna wartość tego wskaźnika znajduje się na poziomie 31, a zatem jest wyższa o ponad 40 proc. względem wskaźnika forward P/E szacowanego dla całego indeksu S&P 500. Jednak z punktu widzenia wizji dalszego rozwoju biznesu odpowiedź brzmi „nie". Warto zaznaczyć, że w poprzednim roku sprawozdawczym nadal ponad połowę przychodów spółki stanowiły iPhone'y, które już dawno utraciły miano przełomowych i innowacyjnych urządzeń. Inwestorzy niezmiennie liczą na sukces np. okularów rozszerzonej rzeczywistości, czy zapowiadanego już od kilku lat pojazdu elektrycznego. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że zdecydowana większość nakładów na badania i rozwój przeznaczana jest aktualnie na dopracowywanie podzespołów wprowadzonych wcześniej urządzeń, perspektywa szybkiego pojawienia się „przełomowych produktów" wydaje się bardziej odległa, niż zakładają to obecne wyceny. W rzeczywistości Apple przeznacza ponad 11 miliardów dolarów na wydatki inwestycyjne. Dla porównania jest to mniej więcej połowa tego, co na badania i rozwój wydają takie marki jak Microsoft czy Alphabet. Wprawdzie przychody Apple'a wzrosły w poprzednim roku o 33 proc., niemniej duża w tym zasługa efektów niskiej bazy. W najbliższych trzech latach prognozy wzrostu przychodów nie są już tak imponujące i zakładają średnią dynamikę na poziomie niespełna 5 proc. Jest to naszym zdaniem zdecydowanie za mało jak na spółkę, która legitymuje się tak wysokimi wycenami wskaźnikowymi.