Gwałtowny wzrost rentowności dziesięciolatek z okolic 1,5 do 1,8 proc. wywołał na starcie nowego roku bardzo nerwową reakcję amerykańskiej giełdy, ze szczególnym uwzględnieniem Nasdaqa.
Szukając analogii, automatycznie nasuwa się sytuacja sprzed 11 miesięcy, gdy gwałtowne zwyżki cen surowców radykalnie wpłynęły na wzrost oczekiwań inflacyjnych, powodując wzrost rentowności US Treasuries z 1 proc. do 1,75 proc. na przestrzeni niecałych dwóch miesięcy. Teraz ruch jest o około połowę mniejszy, ale rosnąca liczba analityków mówi już o przekroczeniu bariery 2 proc. jako o fakcie dokonanym, co też przypomina sytuację z I kwartału 2021 r.
Tym razem obawiamy się, że tzw. konsensus jest poprawny. Rewizja retoryki FOMC w końcówce roku jest tak poważna, że w naszej opinii do jej zmiany trzeba kilkumiesięcznego spadku inflacji i/lub prognoz wzrostu gospodarczego, co właściwie zamyka drogę do jej zmiany przed końcem QE i spodziewaną w marcu podwyżką.
To powiedziawszy, wątpimy w scenariusz czterech podwyżek i rozpoczęcia redukcji bilansu już w lipcu. Byłby to w naszej opinii wariant, w którym niezbędne byłyby niezwykle silne rewizje prognoz zysków w górę, by S&P 500 zakończył rok na plusie. Trudno powiedzieć, skąd miałyby się one wziąć, skoro od 30 września do teraz oczekiwania na rozpoczynający się sezon wyników za IV kwartał 2021 r. podniesiono o skromne 0,9 pkt proc. (do 21,7 proc. rok do roku). W świecie rosnących kosztów i słabnącego wzrostu od I kwartału br. łatwiej będzie o negatywne niespodzianki. Wydaje się, że po siedmiu kwartałach olbrzymiego odbicia powracamy do „normalnego" środowiska z poprzednich lat, gdzie analitycy wykazywali raczej nadmierny optymizm w długoterminowych prognozach. Z 93 spółek, które opublikowały forward guidance na IV kwartał, w 56 przypadkach jest on negatywny. Warto dodać, że negatywnie wyróżnia się tu IT, a pozytywnie energetyka, więc słabość technologii w ciągu ostatniego miesiąca ma też inne źródła niż rynek długu.
W każdym razie średnia prognoz zysków na I kwartał to skromne 6,3 proc. rok do roku, dla całego roku 9,4 proc., wchodzimy w tradycyjnie najgorszy rok prezydentury w USA (średnio niewielki spadek cen akcji w drugim roku po wyborach), rentowności rosną szybciej na krótkim końcu niż na długim, administracja Bidena nie będzie w stanie przegłosować kolejnych pakietów fiskalnych, a w listopadzie zapewne utraci obie izby Kongresu. Od lat nie było tylu powodów, by niedoważać akcji z USA. ¶