Może prowadzić do wzrostu awersji do ryzyka i osłabienia zaufania wobec emitenta, którym jest państwo.
Widać to na tle krajów naszej części Europy – np. Rumunia i Węgry, których rentowności obligacji 10-letnich kwotowane są na poziomie odpowiednio 7,4 proc. i 6,7 proc., a rentowności te odzwierciedlają premię za ryzyko. Rumunia zmaga się z napięciami politycznymi, wysokim deficytem (oscylującym na poziomie 6–8 proc. produktu krajowego brutto prognozowanego na 2026 r.) i dużymi lukami fiskalnymi, które prawdopodobnie będą finansowane nowym długiem. Węgry mają większą elastyczność, jednak zmniejszenie deficytu poniżej 4 proc. będzie trudne przy rosnących wydatkach publicznych.
Nasz kraj również stoi przed wyzwaniem konsolidacji finansów – wysoki deficyt (około 6 proc. w 2026 r.) i rosnący dług mogą wpłynąć na decyzje inwestorów i zwiększyć zmienność oraz presję na rentowności krajowych obligacji. Inwestorzy będą oczekiwać konkretnych działań w zakresie reform fiskalnych, kontroli budżetu i redukcji deficytu.
Choć rentowność polskich obligacji 10-letnich pozostaje stabilna (około 5,5 proc.), to zmiana perspektywy ratingowej może z czasem wpłynąć na postrzeganie naszego kraju przez inwestorów zagranicznych.
Wzorem innych krajów może to oznaczać wzrost kosztów obsługi długu poprzez wyższą premię za ryzyko. Pozytywnym czynnikiem będą natomiast uruchamiane środki z KPO, które w średnim horyzoncie mogą pobudzić inwestycje.