„Wspólnoty mieszkaniowe" to nie tylko moda napędzana przez młodych profesjonalistów (osoby, które niedawno zaczęły pracę bądź często zmieniają miejsce pobytu, które nie chcą niczego posiadać, a tym bardziej na kredyt). Coliving to także prywatne akademiki i domy seniora. – Udział milenialsów w ogólnej liczbie pracujących będzie się zwiększać, w Polsce przybywa też studentów i turystów. Coraz większy odsetek społeczeństwa będą stanowić seniorzy – mówi Małgorzata Dziubińska, dyrektor w Cushman & Wakefield.
– Coliving to zjawisko na naszym rynku nowe, a więc banki oceniają ten sektor jako obarczony średniowysokim ryzykiem, jeśli chodzi o udzielanie kredytów. Banki chętnie pożyczają na budowę biur czy magazynów, bo tam umowy najmu są długoterminowe, co zapewnia stabilny wpływ gotówki – dodaje Mira Kantor-Pikus, partner w C&W.
Nieruchomości alternatywne coraz częściej są na radarach inwestorów.
– W zeszłym roku weszliśmy z krakowskim akademikiem na rynek, by zbadać zainteresowanie – mówi Marcin Panek, dyrektor w deweloperskiej firmie Golub GetHouse. – Oferty złożyły te same fundusze, które kupują biurowce, głównie niemieckie. Fundusze potrzebują skali, to co najmniej 400 łóżek. Dobrze działające akademiki są postrzegane jako nieruchomości o relatywnie niskim ryzyku m.in. dzięki dużej dywersyfikacji najemców – dodaje. Zapowiada się, że krakowski akademik zostanie sprzedany przy stopie kapitalizacji rzędu 2 proc., podczas gdy dla biur to 4–5 proc. (im niższy yield, tym lepiej). ar