– System PCR|ONE jest dziś na dużo bardziej zaawansowanym etapie niż był rok temu. Stworzyliśmy produkt z najszybszą multikompleksową technologią wykorzystywaną w diagnozowaniu i leczeniu chorób zakaźnych. Certyfikacja i zakończenie prac nad projektem to kwestia kilku miesięcy – zapowiedział pod koniec stycznia Szymon Ruta, członek zarządu spółki.
Docelowo PCR|ONE ma wykrywać zakażenie gronkowcem złocistym, co jest szczególnie istotne dla pacjentów szpitali. Jednak prof. Piotr Garstecki, jeden z założycieli i prezes Scope Fludics, zapowiedział, że spółka tworzy kolejne testy – do wykrywania np. odry, grypy czy różyczki. Co istotne, jeśli koronawirus ciągle będzie stanowił zagrożenie, to jesienią spółka zamierza opracować panel wirusowy. Jeśli będzie to potrzebne, test na koronawirusa będzie można w podobnym czasie dopuścić do badań klinicznych, a później na rynek medyczny.
Informacja o możliwościach spółki pozytywnie wpłynęła na ceny akcji Scope Fluidics. W ciągu ostatniego tygodnia podrożały o 40 proc., ze 140 zł do 198 zł podczas poniedziałkowej sesji. Było to historyczne maksimum spółki. We wtorek po 14 walory zaczęły tanieć do 182 zł.
Podobny trend zanotował krakowski Mercator. Producent rękawic jednorazowych notował pod koniec stycznia wzrost cen akcji nawet o 100 proc. Po korekcie walory spółki dalej są warte więcej niż w okresie sprzed informacji o koronawirusie. gbc