Od dołka bessy z grudnia 2018 r. (3200 USD) notowania bitcoina podniosły się już o 160 proc. W pierwszym kwartale tego roku ruch wzrostowy był bardzo spokojny i powolny. Silniejsze wybicie w górę nastąpiło dopiero 2 kwietnia. Kurs za jednym zamachem przebił wówczas techniczny opór na 4200 USD i podszedł pod okrągłe 5000 USD. Pozostała część kwietnia upłynęła pod znakiem powolnej wspinaczki do 5600 USD, by w maju ponownie wystrzelić. Od początku miesiąca kurs bitcoina wzrósł już o 52 proc. - Warto zauważyć, że po raz ostatni kryptowaluta odnotowała ponad 50-proc., miesięczne wzrosty podczas szczytu hossy w 2017 r. Cena wzrosła w listopadzie 2017 r. o 54 procent w związku ze spekulacjami, że uruchomienie kontraktów terminowych na BTC na głównych amerykańskich giełdach instrumentów pochodnych otworzy kryptowalutom drzwi do instytucjonalnych pieniędzy – komentuje sytuację Omkar Godbole, analityk serwisu Coindesk.com. Majowa zwyżka jest bardzo dynamiczna, wręcz paraboliczna. Niektórzy mówią wprost, że na bitcoinie formuje się kolejna bańka spekulacyjna. „Bitcoin wzrósł powyżej 8000 USD. Odżywają wspomnienia o bańce" – brzmi tytuł dzisiejszego artykułu na portalu Bloomberg.com. Inni uważają, że to początek nowej hossy, która wyniesie notowania powyżej aktualnego rekordu, czyli 20 000 USD. Bez względu na argumenty, którymi posiłkują się piewcy obu tez, trzeba pamiętać, że bitcoin to wciąż młode aktywo i już nie raz wszyscy przekonaliśmy się, że jest nieprzewidywalne. Z wielką dozą ostrożności należy więc podchodzić do wszelkich prognoz dotyczących kryptowalut.
Wracając jednak do faktów. Warto odnotować, że bitcoin pociągnął za sobą inne kryptowaluty. Zgodnie z danymi serwisu coinpaprika.com, kapitalizacja całego rynku cyfrowych aktywów sięga już 240 mld USD. Z 20 największych pod względem kapitalizacji kryptowalut, tylko dwie mają za ostatnie siedem dni ujemną stopę zwrotu – Tether i Cosmos. Dla większości pozostałych zmiany są dwucyfrowe, a na czele jest sam „ojciec", który w tydzień zyskał 36 proc. Powstaje oczywiście pytanie, co stoi za zwyżkami? I jak zwykle, po fakcie, znajduje się wiele dopasowanych wytłumaczeń. Jednym z ciekawszych jest rzekomy transfer kapitału z tradycyjnych rynków, związany ze strachem przed rosnącym napięciem na linii USA – Chiny. To ciekawa teza, bowiem oznaczałaby, że wraz ze wzrostem ryzyka inwestorzy przerzucają się na aktywa o jeszcze większym ryzyku...
We wspomnianym już artykule Bloomberga przyczyny poszukiwane są w serii ostatnich, pozytywnych informacji/pogłosek. Wymieniane są m. in. plany zaoferowania handlu kryptowalutami instytucjom przez giganta Fidelity, wprowadzenie tradingu kryptowalutami na platformach E*Trade Financial Group, plotki o planach akceptacji płatności w kryptowalutach przez eBay i Whole Foods, a także zapowiedź, że Bakkt zacznie testować pochodne na bitcoina w lipcu. Z drugiej strony nie zrobiły na inwestorach negatywnego wrażenia złe newsy, w tym m. in. kradzież 7000 bitcoinów z uchodzącej za najbezpieczniejszą giełdę Coinbase, czy chociażby akt oskarżenia przeciwko Bitfinexowi dotyczący m. in. rzekomej defraudacji 851 mln USD.