Rozmawiał pan z wiceprezesem SII Michałem Masłowskim, który był dość sceptycznie nastawiony do pojawiających się w waszej dyskusji wątków dotyczących bitcoina i technologii blockchain. Czy przekonał go pan do swoich racji?
Myślę, że do blockchaina jako technologii jest przekonany, ale – tak jak wiele osób w naszym kraju – nie mamy perspektywy globalnej odnośnie do wydarzeń na rynku. Dla mnie jako osoby, która w wieku 18 lat rozpoczęła inwestycje na warszawskiej giełdzie i od kilku lat nieinwestującej na GPW, rynek ten stał się już miejscem dla starych, a nie młodych inwestorów. Młodzi szukają większych wyzwań, za którymi nie kryją się tylko wzrosty i spadki, ale też rozwiązania technologiczne. Niesamowite jest, co taki rynek może wnieść.
Czy pana obecność na konferencji WallStreet jest próbą sprawdzenia, czy inwestorzy powinni się zainteresować kryptowalutami?
Tak, moim celem było, aby wyjaśnić, czy w ogóle należy interesować się kryptowalutami, a patrząc szerzej – technologią blockchain. Jak przełożyć marketing stojący za komunikatami spółek o wdrożeniu technologii blockchain na to, co realnie firma może w tym zakresie zrobić. Podawałem kilka przykładów, jak to zrobić. Niemniej poza rosnącą światową popularnością blockchaina nie do uniknięcia jest, że ta technologia będzie wykorzystywana przez coraz więcej firm. Kwestia tego, które z nich wejdą w tę technologię najmocniej. Mam wrażenie, że im większa firma, tym trudniej podjąć jej taką decyzję. Dlatego też ta technologia będzie najpopularniejsza w świecie startupów, które mają stosunkowo mały kontakt z tradycyjnymi giełdami. Dla nich są inne rozwiązania, np. powstające na świecie giełdy stokenizowanych aktywów, powstające dla startupów z branży blockchainowej.