Dotychczas NBP wydał ok. 4 proc. PKB, czyli 85,4 mld zł na zakup obligacji rządowych, obligacji BGK oraz obligacji emitowanych przez Polski Fundusz Rozwoju. Docelowo może to zaś być, choć NBP nie podaje swoich celów, 8,5–10 proc. PKB.
QE o podobnej wartości wśród krajów rozwijających się wdraża jedynie Chorwacja (zrealizowano już zakupy na 4 proc. PKB, docelowo ma to być 8 proc. PKB) – szacują ekonomiści ING Banku. W Chile może to być 4 proc. na Węgrzech – 3 proc., w Turcji – 2 proc., a w Rumunii – 1,5 proc.
Polska może pochwalić się też największą skalą pomocy bezpośredniej (bez gwarancji i pożyczek) dla przedsiębiorstw w Europie – wyliczył z kolei INB Bank. W sumie jej wartość sięgnie 6,5 proc. PKB. Na całym świecie tylko Australia, Japonia i USA ogłosiły większe pakiety impulsu fiskalnego.
Nieco gorzej wypadamy na tle gospodarek rozwiniętych, ale też nie jest źle – wynika z kolei z raportu agencji Fitch Ratings. Wśród 20 największych krajów pod względem wartości impulsu pomocowego (zarówno jeśli chodzi o instrumenty zwrotne, jak i bezzwrotne) w relacji do PKB Polska zajmuje 10. miejsce. Największe programy realizują Niemcy, Japonia i Włochy (ok. 30 proc. PKB). Nasz pakiet pomocowy – według Fitcha szacowany na ok. 9,5 proc. PKB – jest niewiele mniejszy niż pakiet amerykański, kanadyjski czy hiszpański (ok. 10–15 proc. PKB).
– Różne instytucje analityczne podają różne szacunki, ale pewne jest, że polska odpowiedź na obecny jest nieporównywalnie większa niż w 2008 r. i bardziej zbliżona do reakcji państw rozwiniętych, do których aspirujemy – komentuje Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego.