O godz. 9:00 za jedno euro płacono 3,87 zł, a za dolara 2,9820 zł.
Kluczowym wydarzeniem dzisiejszej sesji będzie aukcja dwuletnich obligacji OK0709 za 1 mld zł, której wyniki poznamy w południe. Z racji faktu, iż są one traktowane przez wiele funduszy jako benchmark nie powinno być problemów z ich sprzedażą, a zgłoszony popyt może sięgnąć nawet 5-6 mld zł. Inwestorzy będą obserwować także zachowanie się rynków naszego regionu, których waluty w ostatnich dniach zyskiwały na wartości. Widać, że sentyment powraca, chociaż pytanie na jak długo. To jednak w dużej mierze będzie zależeć od zachowania się rynków zagranicznych, zwłaszcza EUR/USD.
Środa może upłynąć pod znakiem nieco mocniejszej złotówki. Okolice 3,8750 zł za euro sugerowalibyśmy wykorzystywać do sprzedaży walut za złote z celem do 3,85 zł. W przypadku dolara analogicznej operacji można by dokonać w okolicach 2,9850 zł - notowania USD/PLN mogą spaść w okolice 2,9650 zł.
Rynek międzynarodowy:
Wtorkowa sesja przyniosła osłabienie dolara względem kluczowych walut. Wczoraj rano zwracaliśmy uwagę, iż opublikowany w poniedziałek popołudniu odczyt indeksu ISM dla sektora usług po głębszej analizie poszczególnych subindeksów (spadło 6 z 10) mógł nieco zaniepokoić. Zwłaszcza, że jak pokazywała historia spadki ISM dla przemysłu kilka miesięcy później pociągały za sobą odczyty dla sektora usług. Niemniej jednak głównymi tematami wczorajszej sesji były inne kwestie - zbliżające się spotkanie grupy G-7 wciąż rodzi wiele spekulacji wokół notowań japońskiego jena - o ile dla europejskich władz stanowi to duży problem, o tyle Amerykanie wydają się przyjmować bierną postawę. Wczoraj Sekretarz Skarbu, Henry Paulson przyznał, że notowania jena uzależnione są od czynników fundamentalnych. Po tej wypowiedzi japońska waluta straciła na wartości wobec wszystkich walut. Na rynku natychmiast pojawiły się opinie, że weekendowe spotkanie G-7 nic nie wniesie. Czy tak rzeczywiście będzie czas pokaże. Drugą kwestią były wczorajsze wystąpienia członków FED. Niestety ani Ben Bernanke, ani Michael Moskow nie odnieśli się do bieżących kwestii związanych z polityką monetarną. Z kolei Janet Yellen, która nie jest w tym roku członkiem Komitetu Otwartego Rynku przyznała, że tempo wzrostu gospodarczego jest obecnie wprawdzie nieco niższe od długoterminowego trendu, ale jego podstawy są wciąż dobre. Odnosząc się do kwestii inflacji przyznała, że jest ona wciąż wyższa niż powinna być, chociaż w dłuższym okresie powinna się obniżyć. Te słowa jednak nikogo nie zaskoczyły.