O godz. 8:53 za jedno euro płacono 3,8850 zł, a za dolara 2,9860 zł.
Wczorajszą słabość złotego można wytłumaczyć jednoczesnym pogorszeniem się nastrojów w całym regionie i przede wszystkim gorszą sytuacją na giełdowych parkietach. Ten w Warszawie zanotował blisko 3 proc. spadki głównych indeksów, co może zapowiadać nieco dłuższą korektę ostatnich, czasami euforycznych wzrostów. Zaszkodzić mogły również informacje, jakie napłynęły z Europejskiego Banku Centralnego. Perspektywa dalszych podwyżek stóp procentowych zarysowana przez J.C.Tricheta niewątpliwie może wpłynąć na pewien spadek atrakcyjności inwestycji w naszym regionie. Zwłaszcza, że banki centralne powoli skłaniają się do zakończenia cyklu podwyżek. Odnosząc się do Polski, na uwagę zasługuje mediana ankiety Reutera, która pokazała, że uczestnicy rynku spodziewają się tylko jednego posunięcia ze strony RPP w tym roku - do 4,25 proc, do którego może dojść w II kwartale b.r.
Co dzisiaj? Niewątpliwie nadal warto będzie obserwować sytuację na warszawskim parkiecie, a także w całym regionie. Wydaje się, że obserwowana wczoraj presja na osłabienie się złotego powinna być kontynuowana. Tym samym dzisiaj można spodziewać się pasma wahań dla EUR/PLN 3,8750-3,9000, a w przypadku USD/PLN okolice 2,9800 sugerowalibyśmy wykorzystać do zakupów z celem do 3,0150 zł (cały czas spodziewamy się spadków EUR/USD).
Rynek międzynarodowy:
W czwartek notowania EUR/USD na rynkach światowych pozostały stabilne, chociaż wspólna waluta dostała wsparcie ze strony szefa Europejskiego Banku Centralnego. Tym samym po rannym spadku eurodolara w okolice 1,2976, później rynek wszedł w konsolidację i po godz. 14:30 udanie zaatakowaliśmy poziom 1,30. W efekcie dzisiaj w godzinach nocnych ponownie zbliżyliśmy się w okolice istotnych oporów w okolicach 1,3045 i znów ujawniła się słabość strony popytowej. To sprawiło, że notowania powróciły przed godz. 9:00 w okolice 1,3010.