Przed zamknięciem

Publikacja: 28.02.2007 14:52

Dzisiaj leczyliśmy kaca po wtorkowej imprezie niedźwiedzi. Czarny wtorek na

giełdach doprowadził do spadku wartości akcji notowanych na światowych

rynkach o około 1 bilion USD. Takie wydarzenia budzą z oczywistych względów

ogromne emocje. Inwestorzy na całym świecie przeżywają takie sesje tylko

kilka razy w swoim giełdowym życiu. Do tego każdy spadek o tak dużej

dynamice na wszystkich światowych parkietach miał w ostatnich latach inne

podłoże i trudno porównywać np. 11 września, czy pękanie bańki internetowej

do wtorkowego załamania zainicjowanego przez mini-krach na giełdzie w

Szanghaju.

Spadek cen akcji na światowych giełdach mógł spowodować, że inwestorom

umknęły dość istotne dane z amerykańskiego rynku nieruchomości. Wtorkowy

Case-Shiller index uznawany za najbardziej wiarygodny wskaźnik cen na rynku

nieruchomości pokazał, że w IV kw.zeszłego roku ceny domów spadły w Stanach

o 0,7 proc., co jest najgorszym wskaźnikiem od prawie 15 lal. Licząc rok do

roku ceny wzrosły tylko 0,4 proc. i wartość ta systematycznie spada od

pięciu kwartałów, zmierzając nieuchronnie ku ujemnym wartościom w 2007 r.

Zresztą wystarczy uwzględnić inflację, by ceny domów faktycznie spadły 1,6

proc. w zeszłym roku, a w dziesięciu największych miastach aż o 2 proc.

Dane te stały się szczególnie istotne właśnie w świetle załamania na rynku

akcji. Amerykański "efekt bogactwa" podtrzymywał wydatki konsumentów i tym

samym nakręcał wzrost gospodarczy. Teraz oba filary utrzymujące wydatki na

wysokich poziomach zostały ukruszone, przed czym bardzo długo rynek

sztucznie (swoim optymizmem) bronił Ben Bernanke. Na prowadzenie w wyścigu o

największy autorytet jako szef Fed wysunął się znowu Allan Greenspan,

którego szansę na samospełniającą się prognozę o recesji pod koniec roku

znacznie wzrosły (Chicago PMI znowu poniżej 50 pkt. - bariery recesji w

sektorze przemysłowym).

Jednak mimo tak drastycznego pogorszenia klimatu inwestycyjnego wokół rynków

wschodzących straszyć teraz nie zamierzam. Tak gwałtowne wyprzedaże zawsze

po brzegi wypełniają grono pesymistów (szczególnie po zeszłorocznej

wyprzedaży maj/czerwiec), a ja tłoku staram się raczej unikać. Mnie do

trwałych głębszych spadków bardziej zachęca kilka sesji po 1-2 proc. na

minusie, niż jednorazowe, tak druzgocące przeceny. W pierwszym przypadku

przewagę ma wyraźnie podaż, a w drugim z reguły emocje. 47 48 MP

Komentarze
Zamrożone decyzje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Co martwi ministra finansów?
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów