Wczoraj rano pisaliśmy, że złoty wraz z walutami naszego regionu stracił względnie niewiele biorąc pod uwagę skalę przeceny na innych rynkach wschodzących, wyraźne umocnienie się japońskiego jena pokazujące skalę zamykanych spekulacyjnych pozycji opartych o strategię "carry-trade" i silną przecenę na giełdach. To sugerowało, po pierwsze, że przysłowiowa "czwórka", czyli Polska, Węgry, Czechy i Słowacja nie jest już traktowana przez fundusze, jako typowy rynek wschodzący, a po drugie dobre dane makroekonomiczne (zwłaszcza z Polski) dosyć dobrze spełniają rolę swoistego amortyzatora. Nie oznacza to jednak, że w średnim okresie złoty nie będzie słabszy, gdyż ostatnie dni wyraźnie pokazały, że najlepsze czasy dla spekulacji opartych o "carry-trade" już są za nami i tego typu pozycje będą konsekwentnie zmniejszane, co będzie mieć swoje przełożenie na rynki wschodzące. Oczywiście ten trend się nasili w wypadku, kiedy powrócą obawy odnośnie przyszłości amerykańskiej gospodarki. Zmalały one nieco po optymistycznych słowach Bena Bernanke w środę i wczorajszym pozytywnym odczycie indeksu ISM w przemyśle.
Co dzisiaj? Rynek nie otrzyma informacji z kraju, także kluczowe będą czynniki zagraniczne. Nasz region pozostaje stabilny, a ostatnie umocnienie się japońskiej waluty było zbyt duże i gwałtowne, co sugerowałoby ewentualne odreagowanie jena w najbliższych dniach. Tym samym wydaje się, że dzisiaj EUR/PLN pozostanie w przedziale 3,89-3,91 zł, a USD/PLN 2,95-2,97 zł.
Rynek międzynarodowy:
Wczorajszy wzrost indeksu ISM w przemyśle do 52,3 pkt. w lutym wyraźnie poprawił nastroje zwolennikom amerykańskiej waluty. Dolar zyskał na wartości, a w relacji do euro umocnił się do 1,3155. Niewątpliwie ta publikacja sprawiła, że piłka jest teraz po stronie Bena Bernanke, a nie Alana Greenspana, choć pytanie na jak długo. Przypomnijmy, że w poniedziałek były szef FED nie wykluczył możliwości pojawienia się recesji w końcu roku, dodając, iż pojawiają się sygnały mogące sugerować koniec kilkuletniego cyklu wzrostowego. Z kolei w środę obecny szef Rezerwy Federalnej powtórzył swoje wcześniejsze zapewnienia, iż amerykańska gospodarka pozostanie na "umiarkowanej" ścieżce wzrostu.
Co dzisiaj? O godz. 8:45 za jedno euro płacono 1,3175, a rynek wydaje się szykować do ponownego ruchu w górę w kierunku poziomów obserwowanych przed wczorajszą publikacją wspomnianego wcześniej indeksu ISM. Kalendarz danych makroekonomicznych każe jedynie zwrócić większą uwagę na publikację wskaźnika nastrojów konsumenckich Uniwersytetu Michigan na koniec lutego. Prognozy mówią jednak o jego spadku do 93,5 pkt. z 96,9 pkt. w poprzednim miesiącu.