Dobre fundamenty gospodarcze i fakt przynależności do Unii Europejskiej podnosi rangę Polski i jej sąsiadów amortyzując nieco światowe załamanie. Złoty systematycznie tanieje, jednak większa część ruchu dokonuje się podczas sesji azjatyckiej, zaś notowania na rynku krajowym przynoszą stabilizację. Ewentualne wyhamowanie wzrostu gospodarczego na świecie nie pozostanie jednak bez wpływu na sytuacje ekonomiczną Polski, także z racji "wymagającej" bazy PKB osiągane obecnie wyniki będą zaś trudne do powtórzenia. Zapowiedzi zacieśniania polityki monetarnej w Japonii i drożejące w szalonym tempie jen i frank zmuszają rzesze zagranicznych inwestorów do zamykania pozycji opartych o "carry trade", co szczególnie dotyka emerging markets. Widać to wyraźnie na GPW, gdzie indeksy traciły dziś po ok.4%, co jest kolejnym sygnałem wychodzenia "zagranicy" z naszego kraju w kierunku bezpieczniejszych inwestycji, takich jak amerykańskie obligacje. Spadki na światowych parkietach będą liczone nie w dniach, ale w tygodniach. Wszystko to będzie przekładać się w najbliższej przyszłości na wartość złotego, która powinna być coraz niższa. Dziś euro potaniało z 2,9230 o godz 9:00 do 2,9050, by o 15:13 osiągnąć 3,91 PLN, dolar drożał zaś (z poziomu 2,9720) w ślad za sytuacją na rynku międzynarodowym i o 15:13 wyceniany był na 2,99 PLN.
Na rynku międzynarodowym po raz kolejny gwiazdą był jen. Jego umocnienie wobec euro zostało jednak przejściowo zatrzymane na ważnym poziomie wsparcia 151,45. Dolar tracił niewiele mniej, po odbiciu od 100-tygodniowej średniej kroczącej (115,11), co przekładało się na wzrosty dolara w stosunku do euro. Główne waluty mogą odrobić część spadków, jednak tendencja zniżkowa będzie zachowana. Lutowe dane z sektora usług obrazowane przez wskaźnik PMI (w Niemczech 57,2, prognoza 57,9; w strefie euro 57,5, oczekiwano 57,7) wypadły lekko poniżej prognoz i nie pomagały wspólnej walucie. Rynek bardziej interesowały wieści z amerykańskiego III sektora, mogące być kolejnym potwierdzeniem miękkiego lądowania największej gospodarki świata dzięki rozwojowi usług, wypełniających lukę po słabnącym przemyśle (nieruchomości, samochody, dobra trwałe). Taniejące w dalszym ciągu surowce umacniały "zielonego". Poza tym duży wpływ na wzrost wartości dolara miały spekulacje dot. zachowania się ECB w kwestii polityki monetarnej. Czwartkowa podwyżka stóp do 3,75% wydaje się niemal pewna, jednak pogłoski o braku zdecydowania wśród decydentów, co do dalszych posunięć w połączeniu z załamaniem na światowych rynkach i obawą o spowolnienie wzrostu gospodarczego, wzmagają wśród inwestorów nieufność i niechęć do lokowania w euro. Wszystkie opcje wydają się możliwe, włącznie z zakończeniem cyklu podwyżek. Należy, zatem spodziewać się dalszego osłabienia euro, które po całodziennej zniżce o 15:13 kosztowało 1,3082 USD.
Sporządził:
Kamil Gaworecki
Makler Papierów Wartościowych