Problem polegał jednak na tym, że w ramach tej korekty poszczególne pary zaczęły się już zbliżać do nieco bardziej istotnych poziomów technicznych, których przekroczenie kazałoby zmienić koncepcję i krótkoterminowe osłabienie dolara przestać traktować jako korektę, a być może zapowiedź kontynuacji deprecjacji amerykańskiej waluty. Na tego typu sygnały zanosi się bowiem po piątkowej sesji, gdzie spadek wartości dolara nieco przybrał na sile. Z punktu widzenia informacji fundamentalnych na rynek nie trafiły nawet szczególnie istotne impulsu makroekonomiczne. Przypomnijmy, że na sesji piątkowej nie były nawet publikowane żadne dane z rynku amerykańskiego. Impulsów do zwyżki EUR/USD dostarczyły jedynie poranne dane na temat kwietniowych zamówień przemysłowych w Eurolandzie, które wypadły zdecydowanie powyżej prognoz (-0,4% vs -1% m/m oraz 12,2% vs 8,7% r/r). Kończymy więc tydzień dość negatywnym akcentem dla posiadaczy amerykańskiej waluty, zwłaszcza na parach europejskich i najbliższe dni powinny tu już nieco wyklarować sytuację odnośnie dalszego kierunku w krótkim terminie. Jak na razie sentyment do dolara nie jest najlepszy.
Minione dni nie były niestety zbyt ciekawe z punktu widzenia danych makroekonomicznych, natomiast ten tydzień winien już dostarczyć zdecydowanie więcej impulsów fundamentalnych. Dzisiejszy dzień zaczniemy jeszcze w miarę spokojnie, bowiem jedynie o 16:00 czeka nas publikacja danych z amerykańskiego rynku nieruchomości, czyli sprzedaż domów na rynku wtórnym. Oczekiwania mówią o spadku w maju o 0,1%. Jutro natomiast zapoznamy się z drugą częścią tych danych, czyli również sprzedażą domów, ale na rynku pierwotnym. Dane te mają dla dolara raczej ograniczone znaczenie, oczywiście przy założeniu, że ich odczyty będą mniej więcej zbliżone do prognoz.
Końcówka tygodnia trochę pozmieniała, jeśli chodzi o sytuację techniczną na poszczególnych parach. Na parach europejskich (EUR/USD GBP/USD USD/CHF) dolar zaczyna mieć coraz większe problemy z odwróceniem korekty. W zasadzie szanse na taki wariant pozostały już tylko na eurodolarze, który walczy o zwrot z poziomu niemal 2-miesięcznej linii trendu spadkowego w rejonie 1,3460, który został na sesji piątkowej zaatakowany w końcówce dnia. Mniej więcej analogiczny pod względem wagi poziom został już natomiast przełamany na parze funta względem dolara, jednakże tutaj na taki wariant wskazywała już utworzona konsolidacja w rejonie linii trendu, co zwykle należy właśnie interpretować jako przygotowywanie się rynku pod przełamanie oporu i wyznaczenie kolejnej fali wzrostowej. Także na franku szwajcarskim do dolara przewagę zyskuje strona podażowa. Głównym argumentem dla tej pary było natomiast zejście cen pod zakres istotnego wsparcia w strefie 1,2330 - 1,2350 i obecnie pełniła będzie ona rolę podażową. O możliwości pojawienia się prób kontynuacji dotychczasowego trendu wzrostowego można by tu więc mówić najwcześniej po udanym powrocie nad 1,2350. Bardzo spokojnie minione dni mijały za to na parach powiązanych z jenem japońskim, bowiem cały czas widoczna jest tu presja spadku wartości japońskiej waluty (USD/JPY EUR/JPY), co oczywiście po części sprzyja również utrzymywaniu pozytywnego sentymentu do walut rynków wschodzących. Końcówka tygodnia przyniosła nieco bardziej wyraźną zwyżkę na eurojenie, aniżeli dolarjenie, co jednak w przeważającej mierze należałoby zawdzięczać impulsowi wzrostowemu na eurodolarze. Póki co, trend deprecjacji jena nie jest w żaden sposób zagrożony.Na rynku krajowej waluty zachodzą ostatnio stosunkowo ciekawe zmiany. Impuls umocnienia złotego wyczerpał się na poziomie kolejnych wsparć technicznych na poszczególnych parach i z ich poziomu obserwowaliśmy w drugiej części tygodnia nawet odbicie (USD/PLN EUR/PLN PLN BASKET GBP/PLN CHF/PLN). Problem w tym, że końcówka tygodnia ponownie zaczyna przynosić umocnienie złotego i po raz kolejny kierujemy się w rejon wsparć na poszczególnych parach. Takie zachowanie się kursu, oczywiście w dużej mierze skorelowane również z osłabieniem dolara na głównych parach oraz spadkiem rentowności amerykańskich obligacji, może sugerować, że przed nami kolejna fala umocnienia złotego, a przynajmniej interesująca walka na poziomie wsparć, docelowo jednak faworyzująca stronę podażową. W przypadku dolara można się tu na przestrzeni ostatnich tygodni doszukiwać kształtowania formacji głowy z ramionami. Kluczowe wydaje się więc teraz zachowanie na poziomie linii szyi przy cenie ok. 2,81, bowiem wyraźne przekroczenie tego poziomu otwierałoby już docelowo drogę nawet w rejon 2,75, czyli okolic majowego dołka. Ciekawie przedstawia się również para funta względem krajowej waluty, gdzie kurs ponownie zdaje się kierować w stronę wsparcia przy 5,59 - 5,60. Jego przekroczenie generowałoby tym samym kolejne, krótkoterminowe sygnały kontynuacji umocnienia złotego. Krajowa waluta w zasadzie najmocniej zachowuje się względem franka szwajcarskiego, bowiem w minionych dniach udało się tu stronie podażowej sprowadzić kurs już w stronę majowego minimum. Jeśli więc teraz okazałoby się, że z rejonu 2,27 pojawiają się problemy z wyznaczeniem wzrostowego odreagowania, to należałoby się liczyć z tym, że wyznaczenie konsolidacji nad tym wsparciem będzie docelowo premiowało nadal sprzedających franka, a więc należałoby się liczyć z większym prawdopodobieństwem przełamania okolic 2,27 i wyznaczenia kolejnej fali umocnienia złotego. Stosunkowo wymowne wydaje się również zachowanie koszyka eurodolara względem złotego, który po odbiciu w połowie minionego tygodnia z rejonu 3,2950 (61,8% zniesienie fali wzrostowej z maja i czerwca) w końcówce tygodnia ponownie wraca do tego poziomu, co może sygnalizować jego przełamanie i kontynuację wzrostu wartości złotego.
Jak więc widać, krajowa waluta na poszczególnych parach cały czas dobrze sobie radzi, natomiast jej dalsze losy w krótkim terminie w przeważającej mierze uzależniałbym od zachowania dolara na głównych parach oraz sytuacji na amerykańskim rynku długu. Jeśli bowiem dolar będzie nadal tracił na wartości, a dochodowość obligacji będzie spadała, wówczas winno to korzystnie oddziaływać na zachowanie walut emerging markets, na czym oczywiście skorzystałby również złoty.
Tomasz Gessner