O godz. 11:07 za wspólną walutę płacono 3,7950 zł, a za "zielonego" 2,7770 zł. Rynkowa huśtawka nastrojów będzie zatem nadal trwać, wprowadzając pewną dezorientację wśród mniej doświadczonych inwestorów. W takiej sytuacji warto będzie skupić się na przyczynach i skutkach mogących mieć znaczenie w średnim terminie.
Pewną naiwnością byłoby twierdzenie, iż sytuacja wokół kredytów hipotecznych o podwyższonym ryzyku w Stanach Zjednoczonych szybko się poprawi. Raczej bardziej prawdopodobne jest to, że cały rynek nieruchomości i pożyczek będzie coraz większa kulą u nogi dla całej gospodarki. W kontekście wtorkowych informacji z australijskiego Macquarie Bank, który poinformował o problemach swoich dwóch funduszy inwestycyjnych inwestujących w USA pojawiło się też nowe zagrożenie. W dobie globalizacji finansów amerykańskie problemy mogą dosyć szybko rozprzestrzenić się psując nastroje na innych rynkach. Trudno będzie zatem określić, czy i kiedy informacje podobne do tych z Australii nie uruchomią kolejnej fali wyprzedaży, która przetoczy się przez światowe rynki. Z kolei do wczorajszego odreagowania indeksów na nowojorskiej giełdzie warto podchodzić z pewną ostrożnością - spora część ruchu dokonała się w ostatniej godzinie notowań, co jest bardziej charakterystyczne dla rynku bessy i pojawiających się w niej nagłych gwałtownych korekt. Tym samym nie należy oczekiwać, że za sprawą obserwowanego odbicia na giełdach, powróci szybko apetyt na ryzyko, a rynki wschodzące znów zaczną cieszyć się powodzeniem. Bardziej prawdopodobny wydaje się być scenariusz powolnej dystrybucji i przesuwania kapitałów w kierunku bardziej bezpiecznych inwestycji, za które często uznaje się amerykańskie obligacje skarbowe.
Wydarzeniem dzisiejszej sesji będą informacje z dwóch banków centralnych - Europejskiego Banku Centralnego i Banku Anglii, dotyczące poziomu stóp procentowych. Nikt nie spodziewa się jednak, iż dojdzie w tej materii do zmian. Nie można jednak wykluczyć, iż powrócą oczekiwania, co do dalszych podwyżek na jesieni, a to może nieco wesprzeć notowania GBP/USD i EUR/USD. Warto jednak zwrócić uwagę, iż w dłuższym terminie proces zaostrzania polityki monetarnej zbliża się pomału do końca i czynnik ten zacznie być stopniowo uwzględniany przez coraz większa część inwestorów. W dużej mierze zależeć to będzie od dalszego rozwoju sytuacji w Stanach Zjednoczonych. Jeżeli kryzys w hipotekach rozleje się na pozostałe sektory gospodarki zmuszając tym samym FED do obniżki stóp procentowych, to nie wydaje się, aby fakt ten pozostał bez reakcji pozostałych decydentów w bankach centralnych.
Z kolei informacji z kraju nie ma wiele. Nieco uspokoiło się nawet w polityce, gdyż nie wydaje się, abyśmy poznali rozstrzygnięcie dotyczące przedterminowych wyborów przed zaplanowanym na 22 sierpnia b.r. posiedzeniem Sejmu. Krajowi inwestorzy będą zatem poddani nastrojom panującym na światowych rynkach akcji. Tak czy inaczej wydaje się, iż postawiona wczoraj teza nie wykluczająca testowania okolic 3,83 zł za euro w perspektywie najbliższych dni, nadal ma szanse na realizację. Potwierdza to aktywizacja popytu na wspólną walutę w obszarze 3,78-3,79 zł. Z kolei na rynku międzynarodowym (EUR/USD) dzisiaj możliwa jest konsolidacja z tendencją do wzrostu w kierunku 1,3720. O godzinie 11:06 kurs eurodolara wynosił 1,3665.
Sporządził: