Czwartkowy silnie negatywny sentyment znalazł potwierdzenie na piątkowej sesji. W piątek odmiennie od czwartku zachowanie naszego rynku było zbieżne z zachowaniem innych rynków europejskich natomiast sekwencja kolejnych faz sesji był niemalże kopią sesji czwartkowej. Początek sesji nie zapowiadał tak negatywnego przebiegu i zakończenia sesji. Otwarcie rynku było pozytywne, kurs kontraktów FW20U7 wzrósł o 21 punktów do 3 659 pkt (+0,58%). Po krótkiej stabilizacji, kilka minut po otwarciu rynku kasowego kontraktów wyznaczył maksimum dzienne na poziomie 3 664 pkt. W tym czasie baz wynosiła minus 46 pkt. Spadające od samego otwarcia ceny akcji wpływały na rynek terminowy. Po szybkim spadku kontraktów od szczytu o 44 pkt. i wyznaczeniu lokalnego minimum na poziomie 3 619 pkt. nastąpił czterogodzinny okres względnej stabilizacji, z wyznaczaniem nieznacznie niższych minimów lokalnych. Po kilkanaście minut po otwarciu rynków akcji za oceanem inwestorzy na rynku terminowym zareagowali nerwowo na tamtejsze spadki i nastąpiła kolejna dynamiczna fala przeceny sprowadzająca kurs kontraktów poniżej psychologicznej bariery 3 600 pkt. Końcowy fixing przyniósł spadek kontraktów o 5 punktów od ostatnich transakcji w notowaniach ciągłych i fixing zakończył się 47 punktowym spadkiem (-1,29%) do poziomu 3 591 pkt, który był minimum dziennym. Wolumen obrotu wzrósł o 19%, LOP wzrósł o 2 493 pozycje i jest najwyższy od 8 sesji.

Trzeci z rzędu spadek kursu kontraktów przyniósł jednoznaczne pogorszenie obrazu rynku. Pogorszenie nastąpiło zarówno patrząc przez pryzmat wskaźników jak i zachowanie się kontraktów w trakcie sesji oraz z punktu widzenia analizy trendu. Bez wątpienia nastąpiło umocnienie średnioterminowego trendu spadkowego i jak na razie nie widać zbyt wielu przesłanek sugerujących większą poprawę w najbliższym czasie. W pobliżu jest wprawdzie jeden z mocnych obszarów wsparcia, jaki wyznacza luka hossy w przedziale 3550-3592 pkt. niemniej jednak należy liczyć się z tym, że będzie on wkrótce nadal testowany. Za taką możliwością przemawiają choćby wyraźne spadki większości wskaźników i nawet znaczne wyprzedanie rynku nie może być obecnie powodem, by liczyć na wyraźniejsze odbicie.