Oparty na zmienności "indeks strachu" na amerykańskiej Wall Street zanotował historyczne maksimum, po tym, jak Dow Jones, S&P500 i Nasdaq zanotowały 1,8-2,5-procentowe wzrosty, które prawie w całości pokryły straty z piątku. Gracze rynkowi wykorzystali fakt, że w ostatnich dniach akcje zostały wyraźnie przecenione i ruszyli do zakupów. Brak poważniejszych negatywnych informacji z sektora pożyczek hipotecznych, które często są powodem silnych spadków uznany został za dobrą wiadomość, a słowa byłego szefa banku Bear Sterns, twierdzącego, że mamy do czynienia z większym kryzysem niż ten z roku 1987 zostały jakby zapomniane. W atmosferze oczekiwania na dzisiejszy komunikat FED drożały akcje, słaby był amerykański dolar oraz japoński jen. Znaczna część inwestorów spodziewa się usłyszeć "gołębie" tony z ust Bena Bernanke. Naszym zdaniem, jednak szef Banku Rezerwy Federalnej powtórzy, że inflacja pozostaje "główną troską" decydentów polityki monetarnej, co powinno być raczej informacją sprzyjającą dolarowi. Jeszcze niecały miesiąc temu mówił on w Kongresie, że spadek dynamiki cen może być tylko zjawiskiem przejściowym. Niewiadomą jest stanowisko FED wobec sytuacji na rynku nieruchomości i ostatnich wstrząsów na światowych rynkach. Niewykluczone jest, że w komunikacie nie znajdą się odniesienia do problemu, gdyż Bernanke będzie chciał w ten sposób umniejszyć jego skalę. Większe są jednak szanse, że FED spróbuje uspokoić rynek umiarkowanym komunikatem. Poświęcenie sprawie więcej uwagi mogłoby, natomiast przełożyć się na dalsze spadki giełdowych indeksów połączone z deprecjacją "zielonego". W oczekiwaniu na zajęcie przez FOMC stanowiska inwestorzy będą raczej grać pod "gołębi" komunikat, co powinno prowadzić do aprecjacji eurodolara w okolice oporu umiejscowionego na poziomie 1,3840. Jednak rosnące od wczoraj rentowności obligacji USA oraz silny spadek cen ropy mogą oznaczać, że oczekiwania na obniżki stóp były zbyt wygórowane, zaś FED nieco te nadzieje pomniejszy, ratując dolara.

Ponieważ ilość i waga danych z Polski publikowanych w tym tygodniu nie jest imponująca, nasza waluta będzie dostosowywać się do wydarzeń na rynku międzynarodowym. Duża zmienność nie sprzyja walutom wysokodochodowym, jednak silne wzrosty na Wall Street oraz słabszy japoński jen, to dobra wróżba dla złotego. Aprecjacja EUR/USD przed wieczornym posiedzeniem FED powinna być korzystna dla naszej waluty oraz notowań indeksów na GPW. Duża niepewność, utrzymująca się na rynkach oraz możliwość nagłych zwrotów w polityce będą częściowo hamować tendencje wzrostowe na złotym. Pamiętajmy, że nie można przesądzać jeszcze o końcu korekty na rynkach kapitałowych, choć sytuacja techniczna poprawiła się trochę. Euro powinno wahać się w paśmie 3,7750 - 3,7950 PLN, dolar zaś - 2,73 -2,75 PLN. O 8.45 za wspólną walutę płacono 3,7825 PLN, "zielonego" wyceniano na 2,7410 PLN.

Kamil Gaworecki

Makler Papierów Wartościowych

DM TMS Brokers S.A.