Wpływ na taki ruch cenowy miała między innymi budząca niepokój sytuacja gospodarcza w Stanach Zjednoczonych, największym na świecie konsumencie tego surowca. Inwestorzy zaczęli wycofywać kapitał z ryzykownych inwestycji, realizować zyski, nie oszczędzając przy tym rynku ropy. Również raporty mające związek z jej wydobyciem miały duży wpływ na poniedziałkowe spadki, przede wszystkim ze strony organizacji OPEC, który w lipcu zwiększył wydobycie o 85 tys. do 26,6 mln baryłek dziennie, co przekracza limit wydobywczy kartelu.

Chociaż jest to tylko symboliczny wzrost wobec ostatnich dwóch cięć w listopadzie oraz w lutym o 1,7 mln baryłek, to decyzję taką należy taktować jako krok w kierunku zmierzającym do obniżenia, nawet zdaniem samego OPEC, wysokiej ceny ropy. Natomiast według szacunków ekspertów w poprzednim miesiącu produkcja tego surowca w Iraku wzrosła o 310 tys. baryłek dziennie, osiągając tym samym najwyższy wynik od października 2004 r. Także w Nigerii produkcja w lipcu osiągnęła najwyższy od lutego b.r. poziom - 2,2 mln baryłek w skali dziennej. W związku z tym wydaje się, że możliwa jest powtórka historii z końca ubiegłego roku, kiedy to od początku sierpnia do października notowania ropy Brent spadły o około 26 proc.

Krótkoterminowa sytuacja techniczna także wskazuje na możliwość spadków. Przełamana została dolna granica średnioterminowego kanału wzrostowego, w którym kurs ropy poruszał się od początku roku. Najbliższy poziom wsparcia to 70 USD za baryłkę, czyli lokalne dołki z końca czerwca. Patrząc jednak na dynamikę obecnego ruchu można mieć obawy, czy poziom ten będzie wystarczająco mocną barierą.

Dominika Jaworska

X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.