FIT DM: Notowania funta może czekać dalsza przecena

Nie ma dobrych informacji dla Polaków powracających z Wielkiej Brytanii do Polski na Święta. Na pewno ich rodziny otrzymają mniej pieniędzy w przeliczeniu na złotówki, niż zakładali. Wszystkiemu winny jest zniżkujący kurs GBP/PLN, który tylko od wczoraj stracił na wartości 10 groszy i pokonał dzisiaj (środa 5.12.) o psychologiczną barierę 5,00 zł. O godz. 11:27 notowania tej pary wynosiły 4,9950 zł.

Publikacja: 05.12.2007 10:49

To wynik skumulowania się ze sobą dwóch czynników - generalnie mocnego złotego względem pozostałych walut, ale i także gwałtownie tracącego funta na rynkach światowych. Powodem są obawy związane z rozpoczynającym się dzisiaj dwudniowym posiedzeniem Banku Anglii. Wprawdzie większość ankietowanych przez agencję Reuters spodziewa się, że do obniżki stóp procentowych o 25 p.b. dojdzie dopiero w I kwartale 2008 r., to jednak w "kuluarach" coraz częściej nie wyklucza się, że taka decyzja zapadnie już jutro. Zwłaszcza, że na przestrzeni ostatnich tygodni członkowie MPC starali się bardziej akcentować ryzyko spowolnienia gospodarki, niż zagrożenia związane z ryzykiem wzrostu inflacji. Nie jest tajemnicą poliszynela, że brytyjski w dużej mierze przewartościowany rynek nieruchomości czekać może poważniejsza przecena, a gospodarstwa domowe są sporo zadłużone. Problemy jednego z największych pożyczkodawców hipotecznych, banku Northern Rock, które pamiętamy sprzed trzech miesięcy mogą być tylko wierzchołkiem góry lodowej - przypomnijmy, iż wtedy Bank Anglii zdecydował się na bezprecedensowe udzielenie finansowania na kwotę 29 mld funtów w celu podtrzymania płynności instytucji, która także niezbyt rozważnie inwestowała na rynkach zagranicznych. Temat ten powrócił dzisiaj, po tym jak Daily Telegraph podał, iż brytyjski rząd nie wyklucza nacjonalizacji banku, jeżeli nie udałoby się go sprzedać prywatnym inwestorom (pożyczone pieniądze trzeba przecież jakoś odzyskać). To wszystko pokazuje jednak, jaka może być rzeczywista skala problemu. Być może za jakiś czas okaże się, że tzw. "subprime" może stać się nie tylko bolączką Ameryki. W ostatnich latach na świecie było sporo "taniego" pieniądza, a ceny nieruchomości w niektórych krajach osiągały absurdalne poziomy. Może, zatem czas przestać koncentrować się na tym, jakie straty osiągnęły banki i fundusze na nietrafionych inwestycjach w USA, a skupić się na własnym podwórku. To będzie jednak temat na lata 2008/09, ale też główna przyczyna tłumacząca przedłużenie rozpoczętej przed kilkoma miesiącami korekty na rynkach akcji.

Tymczasem w krótkim wykresie widać wyraźnie, że inwestorzy (zwłaszcza na rynkach akcji) chcą oglądać świat przez "różowe" okulary - mamy grudzień, Święta i koniec roku bilansowego, więc to nie dziwi. Tym samym wczorajsza przecena indeksów w Stanach Zjednoczonych nie pociągnęła za sobą innych rynków. Do góry poszła Japonia, a także Europa zaczęła handel na "zielono". Zwyżkowały także kontrakty terminowe na amerykańskie indeksy sugerując pozytywne otwarcie o godz. 15:30. Inwestorzy "uwierzyli", iż rządy i banki centralne w pewnym sensie rozwiążą problem "subprime". Przypomnijmy, iż w poniedziałek Sekretarz Skarbu USA, Henry Paulson zapowiedział, iż w najbliższym czasie administracja przedstawi program ratunkowy mający poprawić sytuację dłużników, a dzisiaj wypłynęła wspomniana wcześniej kwestia znacjonalizowania brytyjskiego Northern Rock. Dodatkowo dobrze odbierana jest perspektywa kolejnego cięcia stóp procentowych przez FED, które miałoby uzdrowić gospodarkę (z pewnością tak się stanie, ale jeszcze nie teraz). Warto jednak pamiętać, że tzw. Rajd Świętego Mikołaja na giełdach pomału zmierza do końca i przed kolejną zwyżką w końcu roku, może pojawić się nawet nieco "głębsza" korekta.

Na razie dobre nastroje na giełdach wspierają złotego, który od kilku dni oscyluje wokół swoich maksimów (3,60 zł za euro i 2,44 zł za dolara). Dzisiaj po godz. 11:00 notowania wynosiły odpowiednio 3,6050 zł i 2,45 zł. Gracze antycypują także możliwą podwyżkę stóp procentowych jeszcze podczas posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej 18-19 grudnia b.r., na co wskazywałyby ostatnie szacunki listopadowej inflacji i perspektywy dalszego wzrostu presji cenowej w kolejnych miesiącach. Takiej możliwości nie wykluczało do tej pory już 3 z 10 członków RPP (Dariusz Filar, Jan Czekaj i Marian Noga), a pozostali mówili o konieczności dalszych podwyżek, ale bez sprecyzowania ich terminu. Mimo tego nie wydaje się, aby udało się wyraźnie naruszyć poziom 3,60 zł za euro jeszcze w tym tygodniu. Wcześniej wciąż nie jest wykluczona korekta, która mogłaby wynieść notowania EUR/PLN w okolice 3,6350 zł. Celem na koniec roku są jednak okolice 3,57 zł. Podobna sytuacja może mieć miejsce na USD/PLN, jeżeli najbliższe dni przyniosą spadek notowań EUR/USD na rynkach światowych.

A taki scenariusz wydaje się być możliwy. Czynnik determinujący wczorajsze wzrosty euro na rynkach światowych, czyli obawy związane z odejściem od dolara przez kraje arabskie (komunikat po szczycie państw Zatoki Perskiej w Doha nie miał zbyt klarownego przesłania), nieco stracił na znaczeniu. Jeżeli jutro Bank Anglii rzeczywiście zdecyduje się na obniżkę stóp procentowych to szef Europejskiego Banku Centralnego, Jean-Claude Trichet znajdzie się na celowniku wszystkich mediów i inwestorów. Bo, jeżeli komunikat towarzyszący utrzymaniu stóp procentowych na poziomie 4,00 proc. zostanie odebrany, jako zbyt "jastrzębi", to euro dosyć szybko stanie się najmocniejszą walutą świata. Nie będzie to jednak powodem do dumy w sytuacji, kiedy firmy szukające cięć kosztów i przygotowujące się na globalną konkurencję przy słabnącym tempie wzrostu światowej gospodarki, zdecydują się pójść śladami Airbusa zapowiadającego przeniesienie produkcji do tańszych krajów. Tym samym szef ECB może w swoim wystąpieniu bardziej zaakcentować ryzyka związane ze spowolnieniem gospodarki. Zwłaszcza, że jeden z determinantów poziomu konsumpcji, czyli sprzedaż detaliczna, okazała się w październiku słabsza od oczekiwań.

Co zatem sugeruje analiza techniczna? Przede wszystkim kontynuację gwałtownej przeceny GBP/USD w najbliższych dniach. Naruszenie okolic 2,04 (obecnie 2,0380) otworzyło pole do zniżki w kierunku 2,0250, a cały impuls może zakończyć się dopiero w okolicach 2,0000-2,0050, co wynika chociażby z równości obu fal spadkowych. W przypadku EUR/USD mamy dzisiaj do czynienia z próbą budowy tzw. zasłony ciemnej chmury (obecnie 1,4720) , która może jutro przynieść próbę spadku w okolice ostatnich minimów 1,4620. Ich prawdopodobne przełamanie otworzy drogę do 1,45 w kolejnych dniach. Z kolei EUR/PLN powinien kontynuować stabilizację powyżej 3,60 zł, która może zakończyć się próbą wyjścia w górę w kierunku 3,6350 zł, który to poziom warto będzie wykorzystać do sprzedaży wspólnej waluty. W przypadku USD/PLN skuteczna obrona wsparć na 2,44 zł może doprowadzić do korekcyjnego odbicia w kierunku 2,48-2,50 zł.

Sporządził:

Marek Rogalski

Główny Analityk

First International Traders Dom Maklerski S.A.

www.fitdm.pl

Komentarze
Wakacyjne uspokojenie
Komentarze
Popyt dopisuje
Komentarze
Inwestorzy nadal dopisują
Komentarze
Bitcoin z rekordami
Komentarze
Bitcoin znów pod szczytami
Komentarze
Zapachniało spóźnieniem