Początek nowego tygodnia posiadacze długich pozycji mogą uznać za udany. Wprawdzie notowania na poniedziałkowej sesji nie zakończyły się w pobliżu maksimów dnia, ale i tak zanotowano wzrost względem piątkowego zamknięcia, a w trakcie sesji pojawiły się nowe rekordy trwającego od połowy lutego wzrostu cen.
Dzień był udany nie tylko ze względu na fakt nowych rekordów i zwyżki cen na zamknięciu, ale także ze względu na wymowę danych, jakie napłynęły na rynek. Już rankiem otrzymaliśmy wiadomość, że wskaźnik PMI obliczany dla polskiego przemysłu wzrósł do 46,5 pkt. Niewiele później pojawiły się wyższe od prognoz wskaźniki PMI dla największych gospodarek strefy euro oraz dla strefy euro w całości. Także tuż przed zakończeniem dnia pojawiły się lepsze od prognoz publikacje.
Wskaźnik ISM dla amerykańskiego przemysłu wzrósł znacznie mocniej, niż prognozowano, i już niewiele brakuje do tego, by osiągnął poziom 50 proc., który oddziela wzrost od spadku koniunktury. Także w przypadku publikowanej w tej samej chwili dynamiki wydatków na inwestycje budowlane w Stanach Zjednoczonych odnotowano odczyt lepszy od prognoz. Zakładano spadek wydatków o 0,5 proc., a tymczasem one wzrosły o 0,3 proc. Te dwie wiadomości zza oceanu nie były już jednak w stanie sprawić, by rynek zamknął się w pobliżu maksimów. Nastroje w drugiej części sesji były już mało optymistyczne.
Optymistyczny za to był początek sesji. Indeks, krótko po rozpoczęciu notowań na rynku akcji, rozpoczął marsz w górę. Wspierały go banki oraz KGH. Z czasem banki zostały w tyle, a samotnym liderem stał się miedziowy kombinat. Powód był prosty - rosła cena miedzi. Zwyżka trwała właściwie do południa. Krótko po godz. 12 mieliśmy jeszcze wyskok cen, ale szybko został zgaszony. Pojawiła się niepewność. Gracze zaczynali dostrzegać pewne przesłanki, które sprawiały, że wzrost miał podejrzany charakter.
Aktywność nie była zbyt duża, a już z pewnością nie na sesję, w czasie której wyznaczano nowe rekordy wielomiesięcznego trendu. Poza tym istnieje świadomość, że okolice 2200 pkt są potencjalnym poziomem zakończenia zwyżek. Słabość w drugiej części dnia nie oznacza jednak, że już wzrost się zakończył. Myślę, że tak łatwo nie będzie i zanim rozpocznie się spadek, rynek będzie się wahał, co może skutkować nawet wyznaczeniem kolejnych rekordów.