Pomimo tego, końcówka tygodnia jest dla polskiej waluty udana - traci ona wobec dolara, ale wobec euro jest najmocniejsza od ponad roku.
Umacniający się dolar względem euro to głównie efekt czynników technicznych, mających wpływ na notowania głównie w trakcie sesji azjatyckiej i na otwarciu w Europie. Co ciekawe, liczne publikacje w dniu dzisiejszym nie miały większego wpływ na notowania ani dolara ani rynków akcji. Dane o inflacji i produkcji przemysłowej nie zaskoczyły, ale dane o aktywności w rejonie Nowego Jorku i przede wszystkim wyniki JP Morgan (pierwszy bank, który podał wyniki za czwarty kwartał), były lepsze od oczekiwań. Istotnym sygnałem na rynku złotego była reakcja na nocne umocnienie dolara - złoty stracił do dolara, ale zyskałwobec euro. Notowania pary EURPLN obniżyły się do 4,0270 - poziomunajniższego od ponad roku. Wpływu na bieżące notowania nie miały listopadowe dane przedstawiające rachunek bieżący polskiej gospodarki, pomimo iż deficyt wyniósł 1,27 mld EUR. Należy jednak zwrócić uwagę na dwa istotne czynniki. Po pierwsze, wysoki deficyt to efekt wypłaty dla Eureko, która pogorszyła saldo transferów bieżących - zatem jest to czynnik o charakterze jednorazowym. Ponadto, październikowe dane zostały zrewidowane z -1,4 do -0,27 mld EUR, m.in. w wyniku rewizji eksportu. Tym samym obawy o wyjątkowo słaby eksport w październiku nie potwierdziły się. Perspektywy dla rynku złotego w dalszym ciągu uzależnione są od sytuacji na rynkach globalnych. Dopóki na rynkach akcji utrzymuje się dobry sentyment, a euro nie traci gwałtownie wobec dolara, perspektywy dla złotego pozostają dobre.
Zasadniczym zagrożeniem jest scenariusz szybkiego wzrostu oczekiwań na podwyżki stóp w USA. Pewną barierą jest także psychologiczny poziom 4 złotych za euro.
Gdyby udało się go pokonać, to przy sprzyjających uwarunkowaniach zewnętrznych rynek mógłby w dość krótkim czasie zejść do poziomu 3,88.