Ponadto nastroje wśród inwestorów także podlegały dużym wahaniom, a wszystko to przełożyło się na istotne fluktuacje cen „czarnego złota”. Pierwsza część zeszłego tygodnia przebiegała pod znakiem wzrostu ceny ropy naftowej w okolice poziomu 77 USD za baryłkę. Było to spowodowane m.in. rosnącym kursem eurodolara. Tracąca na wartości amerykańska waluta uatrakcyjnia ceny denominowanych w nim surowców dla inwestorów zagranicznych. Pozytywnie na notowania ropy oddziaływały także dane napływające z amerykańskiej oraz chińskiej gospodarki. Warto tutaj wspomnieć o odczycie indeksu ISM dla sektora przemysłu USA, który wyniósł w styczniu 58,4 pkt, wypadając lepiej od prognoz kształtujących się na poziomie 55,5 pkt. Natomiast dane z Chin wskazały na rekordowo wysoki wzrost importu ropy naftowej w grudniu. Po tych optymistycznych informacjach inwestorów nie był w stanie zasmucić pierwszy od ośmiu miesięcy spadek indeksu aktywności chińskiego przemysłu, a obawy o zaostrzanie polityki monetarnej w tym kraju zeszły na drugi plan.
Druga część minionego tygodnia jednak przebiegała pod znakiem solidnych spadków notowań ropy Brent. W ciągu kilku dni cena tego surowca straciła około 10%, schodząc z poziomu 77 USD w okolice 68 USD za baryłkę. Ruch ten dokonał się w dużej mierze pod wpływem równie solidnego spadku notowań eurodolara o blisko cztery figury. Ponadto z opublikowanych w środę danych rządowej agencji EIA wynika, że zapasy ropy w USA wzrosły silniej od oczekiwań ponieważ import surowca odnotował znaczący wzrost, a przerób rafineryjny utrzymał się na dotychczasowym niskim poziomie. Dodatkowo według danych departamentu energii USA wynika, że pomimo wzrostu aktywności sektora przemysłu, popyt na produkty ropopochodne w Ameryce był w styczniu o 9% niższy niż przed rokiem. Nabierające tempa spadki w końcówce tygodnia dokonywały się dodatkowo pod wpływem ogólnego pogorszenia się sentymentu inwestycyjnego, czego wyrazem były m.in. silna zniżka na amerykańskich giełdach. Obawy o kondycję fiskalną niektórych państw strefy euro, umacniający się dolar oraz rosnąca awersja do ryzyka przekładały się na wycofywanie się inwestorów z rynku ropy naftowej oraz innych surowców. Ukazuje to, w jak dużym stopniu ceny tych towarów determinowane są przez kapitał spekulacyjny, a nie przede wszystkim przez czynniki fundamentalne.
W minionym tygodniu notowania miedzi determinowane były w ogromnym stopniu przez te same czynniki, które oddziaływały na cenę ropy naftowej. Również na rynku tego metalu pierwsza cześć tygodnia przebiegała pod znakiem wzrostów, które w drugiej części przerodziły się w znaczące spadki. Jednak w szerszym horyzoncie czasowym notowania miedzi w dalszym ciągu pozostają w trendzie spadkowym rozpoczętym na początku bieżącego roku. Na zakończenie zeszłego tygodnia cena tego metalu spadła do najniższego poziomu od ponad 3 miesięcy. Tak silna przecena na rynku miedzi także wskazuje na spekulacyjny charakter zeszłorocznych wzrostów.
Sporządził:
Michał Fronc