W czwartek w Stanach, a wczoraj niby u nas. Kluczowe dni odwrotu. Dla niektórych okazja, by opuścić rynek, a dla innych wręcz do tego, by zająć pozycję przeciwną do rynku. Moim zdaniem jedna dzienna świeca jest zbyt słabą podstawą do jakichkolwiek decyzji. Oczywiście moje podejście jest bliższe średniemu horyzontowi i w takim kontekście to oceniam. Wiem, jakie słabe punkty ma ostatnia zwyżka. Wiem, że równie dobrze za chwile rynek może zacząć spadać i będzie to można łatwo wytłumaczyć. Niemniej taki stan trwa już jakiś czas, a rynek jednak nie spada. Zatem, czy kolejny argument niedźwiedzi może to zmienić? Być może dziś otrzymamy jakąś na to odpowiedź. Pogłębienie wczorajszego spadku w znacznej skali zapewne przysporzy obozowi podaży zwolenników. My, póki nie zostaną przełamane poziomy wsparcia, nie będziemy reagować. Warto zauważyć i amerykański czwartkowy dzień odwrotu nie został na razie wyraźnie potwierdzony przez osłabienie cen. Zatem jego znaczenie jeszcze nie jest aż tak istotne.
Dla nas kluczowy dzień odwrotu ( o ile możemy faktycznie o nim mówić biorąc pod uwagę wczorajszy mizerny obrót) jest dla nas, graczy z średnioterminowym spojrzeniem, mniej ważny od faktu, że wczoraj pojawiły się nowe rekordy trendu. W takiej sytuacji reszta się nie liczy. Wprawdzie rekordy także nie mają poparcia w aktywności, ale w tym wypadku jest to ruch zgodny z kierunkiem aktualnej tendencji, a więc ruch „domyślny”. To sprawia, że nie należy oczekiwać, by dzisiejsze notowania zmusiły nas do jakiejś aktywności. Nie zanosi się bowiem na zmianę nastawienia. Przypomnę, że takowe może zajść, jeśli ceny spadłyby poniżej poziomu 2400 pkt. Jest to pierwsze wsparcie, którego pokonanie skutkowałoby nastawieniem neutralnym.
Popyt ma szansę się zrehabilitować po wczorajszej słabości. Czy się to uda? Zbliżające się Święta nie sprzyjają śmiałym zagraniom. Nie sprzyja także brak ważnych publikacji danych makro. Dopiero o 15:00 pojawi się informacja o dynamice cen amerykańskich nieruchomości, a godzinę później, a więc tuż przed naszym zamknięciem wskaźnik zaufania konsumentów. Ten ma szansę wpłynąć na ceny, ale to już będzie raczej końcowa kosmetyka efektu całego dnia wahań.