Skala przeceny na pierwszej po majówce sesji wyróżnia się na tle ostatnio notowanej zmienności. Niemniej wydaje się, że emocjonalne reakcje na te zmiany są nieuprawnione. Rozpiętość na sesji okazała się duża, a na dodatek notowania zakończyły się na tyle blisko poziomu wsparcia, że można rozważać, czy na dzisiejszej sesji nie dojdzie do jego testu. Jednak lament po spadku indeksu o 3,7 proc. wydaje się przesadzony.

Zbyt wyraziste słowa, jakie można spotkać w prasie, nie dowodzą bynajmniej, że mamy do czynienia z dramatem na rynku, ale są raczej przejawem letargu, w jaki rynek ostatnio wpadł. Relatywnie mała zmienność utrzymująca się przez dłuższy czas może sprawić, że uczestnicy rynku uznają ją za normalność. Wtedy zmiana o 120 pkt wywołuje nerwowe reakcje. Prawda jest jednak taka, nadal kreślimy tę samą korektę i nadal jesteśmy w zakresie wartości, które już wcześniej uznawane były za do przyjęcia w ramach tej korekty. Zatem czym się emocjonować?

Sesja rozpoczęła się na plusach, co było naszą reakcją na pozytywny przebieg notowań w USA dzień wcześniej. Pierwsze minuty dawały nadzieję na kontynuację tej tendencji, ale nie trwało to zbyt długo. Podaż najpierw nieśmiało, a później coraz śmielej przejmowała władzę nad rynkiem. W południe wykreślona została konsolidacja. Marna skala odbicia sugerowała możliwość dalszego spadku cen. Tak też się stało. Ostatnia godzina sesji rozpoczęła się od wyznaczenia minimów dnia.

Później było jeszcze niżej. W efekcie cały dzień do wyraźna przecena z przystankami, bo na miano odbicia te korekty nie zasługiwały. Po takiej sesji nastroje są kiepskie, ale nie ma co przesadzać. Zmiana była bowiem wkalkulowana. Obecnie wsparciem jest okolica 2370 pkt i dopiero skuteczny atak podaży na tym poziomie może sprawić, że na powrót do zwyżek będziemy musieli poczekać dłużej.

Test być może pojawi się już dziś, bo poziom wczorajszego zamknięcia jest wystarczająco blisko. Przełamanie 2370 pkt będzie jednocześnie przebiciem przez wykresy kontraktów i indeksu linii łączącej dołki z lutego 2009 i lutego 2010 roku, co także może mieć dla części graczy znaczenie. Te linie obecnie sugerują możliwość przyspieszenia zwyżek. Jeśli zostaną pokonane, ponownie na placu boju pozostaje scenariusz wewnętrznej linii trendu jako tej, która wyznacza tempo zwyżki rynku.