Trudno wczorajszą sesję uznać za przełomową. Nie chodzi nawet o zmiany cen, choć także, ale głównie o aktywność. To był jeden ze słabszych obrotów od chwili wejścia papierów PZU do indeksu WIG20. Ledwie udało się przekroczyć wartość 1 mld złotych, a ubezpieczyciel samodzielnie zgarnął z tego 320 mln złotych. Na resztę spółek, a w tym pozostałych pięć najważniejszych na polskim rynku (po pojawieniu się PZU potoczny WIG5 zamienił się na WIG6, czyli sześć spółek, które sumarycznie wpływają na indeks w ponad 67 proc.), przypadło ok. 700 mln złotych. Są to wartości małe, a więc niesugerujące, by na rynku działo się coś istotnego.
Zmiany cen również nie były rewolucyjne. Notowania rozpoczęły się niewielką zwyżką, co można było uznać za reakcję na zakończenie ubiegło tygodnia na rynku amerykańskim. Przejęcie kasy oszczędnościowej w Hiszpanii popsuło nastroje i plany byków. Plusy utrzymywały się jeszcze w chwili rozpoczęcia notowań na rynku akcji, ale od tej właśnie chwili skala zwyżki malała. W końcu pojawiły się minusy. Poranny wzrost doprowadził do pokonania szczytu dnia z piątku. Niczym to jednak nie skutkowało. Późniejsze osłabienie było zrozumiałe z racji panującego w ostatnich dniach nastawienia. To jest negatywne i na razie przewagę przypisuje podaży.
Przed południem pojawiło się minimum dnia, które już do zamknięcia nie było atakowane. Jednak nie można powiedzieć, by zwyżka, jaka kreślona była w drugiej połowie sesji, zapowiadała coś poważnego. Wzrost był powolny, a w końcówce się utrzymał. Do tego niska aktywność nie pozwala na stwierdzenie, że to część poważniejszej akcji popytu. Wydaje się, że po prostu małpowaliśmy zachowanie indeksów zachodnich, które w tym czasie również próbowały zbliżyć się do swoich dziennych maksimów.
Biorąc pod uwagę powolne tempo zwyżki, niską aktywność oraz kierunek aktualnego trendu, trzeba uznać, że nadal większą szansę na sukces mają w tej chwili niedźwiedzie, a zwyżka jest tylko korektą. Nie bez znaczenia jest także fakt, że nadal nie doszło do testu lutowego dołka, a chyba przed tym się nie ucieknie. W związku z powyższym ze zwyżką z wczorajszego popołudnia nie należy wiązać zbyt dużych nadziei i trzeba się liczyć z tym, że wczorajsze minimum będzie wkrótce testowane, co może zbliżyć ceny do dolnej części piątkowej szpicy.