Dzień zaczął się próbą wyniesienia cen ponad obszar konsolidacji. Próba ta jednak szybko się zakończyła, a ceny oddaliły się do poziomu oporu. To już była druga taka akcja w ciągu dwóch dni, w związku z tym pachniało rozczarowaniem popytu. Przez większą część dnia tego rozczarowania nie było widać. Do chwili, gdy pojawiły się dane makro z USA.
O 14.30 rynki akcji otrzymały cios w postaci publikacji liczby nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, która okazała się wyższa od prognozowanej. To kolejne z rzędu rozczarowanie. Tym większe, że liczba wniosków osiągnęła wartość 500 tys. - ostatni raz było tyle w listopadzie ubiegłego roku. Taka wiadomość wywołała spadek cen. Był na tyle duży, że zaprowadził rynek w okolicę dolnego ograniczenia konsolidacji (2450 pkt.). Do jej przebicia nie dochodziło, a popyt dzielnie walczył. Aż pojawiły się kolejne dane z USA. Nieco niższa wartość indeksu wskaźników wyprzedzających jeszcze nie byłaby tragedią, choćby wywołała przecenę. Rynek dobity został przez wyraźnie niższą od oczekiwanej wartość wskaźnika aktywności przemysłu w rejonie Filadelfii. Spodziewano się ponad 7 pkt i było ponad 7 pkt, ale po ujemnej stronie.
Sprawa wydawała się przesądzona. Ceny spadały. Minima sesji były już wyznaczane pod wsparciem. Nastawienie po przełamaniu poziomu 2450 pkt było neutralne bądź negatywne i nic nie wskazywało na to, by powrót nad wsparcia miał większe szanse realizacji. Małe szanse to jednak nie ich brak. Udowodniła to końcówka notowań. W trakcie fixingu rynek nabrał zadziwiającej mocy. Indeks zyskał ponad 20 pkt. Skok cen o podobną wartość zanotowały kontrakty. W efekcie powróciliśmy nad poziom wsparcia i należało ponownie przywitać się z nastawieniem pozytywnym.
Końcowy manewr jest zaskakujący i dający do myślenia. Problem w tym, że wyglądał mało przekonująco. Trzeba się jednak z tym pogodzić. Nadal trzymamy się zatem nastawienia pozytywnego, a poziomem wsparcia jest wczorajszy dołek. Gdyby wsparcie zostało kolejny raz pokonane (i potwierdzone), to punktem odniesienia dla powrotu do pozytywnego nastawienia byłby szczyt konsolidacji, z której wczoraj dwukrotnie się niemal wybiliśmy. Podaż miała świetną okazję do uzyskania widocznej przewagi, a mimo to nadal spoglądamy na rynek z myślą o wzroście cen.