To był dość dziwny tydzień i zakończył się równie dziwnie. Zabawa w okolicy rekordów nie przełożyła się na żadną poważną i konkretną decyzję. Z punktu widzenia graczy trzymających się trendu spawa jest prosta. Do wsparcia jest sporo miejsca, a więc zakładamy, że ceny będą nadal rosły.
Poprzedni tydzień kończyliśmy z założeniem dalszej zwyżki i faktycznie ta się pojawiła. W poniedziałek zanotowano nowe rekordy na rynku terminowym. Dzień zakończył się jednak niżej i do tego bez rekordów na indeksie, który nadal nie był w stanie poradzić sobie z kwietniowym szczytem na 2619,13 pkt. We wtorek spadek się pogłębił, ale nie na tyle, by doszło do przełamania poziomu wsparcia. Zatem nadal oczekiwaliśmy na wzrost cen. Zwyżka pojawiła się w czwartek, a w piątek było blisko wyznaczenia rekordów. Na terminowym zabrakło jednego punktu, by poprawić szczyt z poniedziałku.
Co ciekawe, w piątek pojawił się za to nowy szczyt trendu na indeksie. Jest jednak problem z jego interpretacją. Wczorajsze maksimum WIG20 znajduje się bowiem jedynie pół punktu nad kwietniowym szczytem. Zostało wyznaczone tuż przed pojawieniem się wartości wskaźnika ISM, który sprowadził rynki akcji niżej.
W związku z tym pojawia się pytanie, czy to był poważny atak i cofnięcie, czy właściwie rekord z przypadku. Na to drugie wskazuje pośrednio niewielki obrót na całej sesji, który dopiero skoczył w samej końcówce. Wątpliwości budzi także sama przyczyna spadku. Wskaźnik ISM okazał się nieznacznie słabszy od prognoz. Oczekiwano, że będzie to 54,8 pkt, a faktycznie wyniósł 54,4 pkt. Różnica zbyt mała, by wywołać poważną reakcję. Taka reakcja się jednak pojawiła. I to w sytuacji, gdy inne nie były takie złe. Zatem ISM był tylko pretekstem? Rynek chce spadku? Z pewnością wyczekuje go wielu graczy na rynku terminowym, co jest sygnalizowane przez relatywnie słabsze zachowanie kontraktów względem kasowego oraz wzrost LOP w trakcie zbliżania się do rekordów.
Skoro tak wielu graczy czyha na spadek, to ten spadek ma realną szansę się pojawić? Ma, ale to oczekiwanie sprawia, że potencjał ruchu może być ograniczony. Wracamy do scenariusza bicia rekordów, po którym następuje spadek cen. Znowu to samo? To byłoby zbyt łatwe. Wsparcie prawdę ci powie. Dla nas najważniejszy jest obecnie poziom 2555 pkt.