Przez większość wczorajszej sesji nie działo się właściwie nic. Do godziny 14 rozpiętość wahań wynosiła tylko 13 pkt. Dopiero później nastroje się wyraźnie poprawiły. Zmiana o nieco pond 30 pkt w tym kontekście wygląda świetnie, choć w zasadzie to nie jest szczególny wynik.
Taka akcja nasuwa oczywiście pytania, czy ta zwyżka ma szansę na kontynuację. Nie da się bowiem ukryć, że okoliczności są mało wiarygodne. Po pierwsze wzrost cen ma miejsce w trakcie kreślenia konsolidacji. Po drugie aktualnie na rynku poziom aktywności jest niewielki ze względu na okres świąteczny. Niska aktywność sprawia, że rynek podatny jest na dziwne ruchy, które szybko się kończą. Zwłaszcza gdy celem takich ruchów miałoby być podniesienie wycen w związku z końcem roku. Właśnie fakt końca roku i poprawiania wycen jest tym „po trzecie”.
To są główne wątpliwości, choć i one mają swoje kontry. Wprawdzie wzrost ma miejsce w ramach konsolidacji, ale dzień wcześniej podaż nie poradziła sobie z wybiciem cen poniżej tej konsolidacji, a więc wczorajszy wzrost wydaje się tego prostą konsekwencją.
Skoro podaż jest zbyt słaba, to do akcji może powrócić popyt. Tym bardziej że przecież ta konsolidacja pojawiła się w ramach ruchu wzrostowego. Zresztą sama konsolidacja jest już tak długa, że do wybicia może dojść w każdej chwili. Okres świąteczny jest tu czynnikiem zmniejszającym wiarygodność ruchu, ale z drugiej strony skoro ktoś chce podnosić ceny, to nie ma co z tym walczyć.
Aktywność jest niska, ale jeśli operuje się na rynku pochodnych, to tu nie ma mniejszej straty lub mniejszego zysku tylko dlatego, że ruch nie był poparty obrotem. A fakt końca roku? W perspektywie tygodni pewnie jest to zagrożenie, ale teraz chyba nie aż tak duże. Ponadto trzeba pamiętać, że tym, na czym powinno się skupiać uwagę, są wydarzenia mające siłę zmiany oceny sytuacji. Wczorajszy wzrost był ciekawy, ale aż tak ważny nie jest. On niczego nie zmienia. Kursy pozostają pod poziomami rekordów (indeks i sama seria marcowa).