To zazwyczaj prowadzi do wyraźnego obniżenia aktywności na giełdzie. Fakt ten nie jest żadną tajemnicą, co potęguje niechęć do składania zleceń także u polskich graczy. Takie dni bowiem charakteryzują się niską zmiennością, co skutecznie odstrasza daytraderów. Wczorajsza sesja świetnie to potwierdza, gdyż przez większość dnia zmienność cen była bardzo niska. Ostateczna zmienność, już podkręcona popołudniową zwyżką, także pozostała niższa od średniej.
Dzień rozpoczął się od wzrostów, co było jeszcze reakcją graczy na to, co działo się na rynkach światowych już po zamknięciu notowań w czwartek. Polski rynek miał do nadrobienia reakcję na optymizm z końcu ubiegłego tygodnia. Wzrost cen na początku sesji wyczerpał jednocześnie potencjał kupujących. Przez kolejne godziny na rynku nie działo się nic.
Dopiero po godzinie 15:00 pojawił się ruch, który ostatecznie doprowadził do wyznaczenia nowych maksimów dnia. Optymizm z końca sesji uznać należy za część korekty. Kontraktom udało się zbliżyć do poziomu szczytu z ubiegłego tygodnia. Zwyżka, jaka trwa od chwili wyznaczenia minimum 23 kwietnia, jest korektą w ramach trendu spadkowego. Nadal warto być gotowym na spadek cen w pobliże poziomu 2200 pkt. Sygnałów zmiany trendu jeszcze nie było.