Jeśli już mowa o korektach - ponowne spojrzenie w przeszłość przypomni, że poprzednia korekta mogła zatrzymać się już na 2,92 USDPLN i 3,85 EURPLN, przeszkodziło temu jednak ogłoszenie przez PiS, że kandydatem na prezesa NBP jest Sławomir Skrzypek. Tyle historia, spójrzmy jednak na fundamenty.
Kluczem do zrozumienia obecnej sytuacji jest zestawienie tego, co dzieje się na EURUSD z wydarzeniami kształtującymi kurs jena. Po pierwsze - euro umacnia się do obydwu walut, gdyż to w Eurolandzie stopy procentowe najwcześniej pójdą w górę, podczas gdy w Japonii stopa referencyjna wynosi 0,5% i tamtejszy bank centralny nie widzi jeszcze przesłanek do podwyżki, zaś w USA jeszcze do niedawna rynek spodziewał się obniżki na początku czwartego kwartału, jednak dane o gospodarce to sprzeczne dla rynku sygnały - to o możliwej stagflacji, to o powrocie do scenariusza bezkryzysowego, przewidywanego przez Fed. W środę - wskutek dobrych danych - pojawiły się komentarze, że inflacja "powróci" do Japonii, co w dłuższym okresie spowodowałoby znaczne umocnienie jena oraz osłabienie złotego i innych walut rynków wschodzących. Spodziewaliśmy się głębszej korekty na USDJPY i EURJPY (ten pobił wszelkie rekordy wzrostowe) po tym, jak chińska giełda przeżyła 4,5% tąpnięcie, wygrał jednak trend.
Dane w tym tygodniu - wzrost CPI o 3,1% r/r oraz wzrost sprzedaży detalicznej o 4,8% r/r w Wielkiej Brytanii - były sygnałem dla funta do ataku na rekordowe poziomy GBPUSD. Wygląda na to, że w najbliższym okresie to inflacja będzie najpoważniejszym problemem, z którym borykać się będzie brytyjska gospodarka. Dane dla Stanów nie mówią wiele o sytuacji gospodarczej: słabo wypadają indeksy nastrojów (Filadelfia 0,2 pkt wobec 3 pkt w prognozach), ujemna (m/m) jest dynamika produkcji przemysłowej (-0,1%, prognozowano +0,2%), firmom rosną zapasy i wykorzystują mniejszą cześć potencjału produkcyjnego niż w poprzednich miesiącach (81,4% w marcu, 81,6% w lutym). Z drugiej strony jednak lepsza jest sytuacja na rynku nieruchomości (który kilka tygodni temu był najpopularniejszym wśród analityków tematem): liczba nowych budów wzrosła o 0,8% (prognozowano spadek o 1,6%), inflacja jest na poziomie prognoz (CPI 2,8% r/r). Strefa euro to w porównaniu ze Stanami oaza spokoju: niski deficyt handlu zagranicznego (1,7 mld euro, oczekiwano 5 mld) i umiarkowana inflacja przekonują inwestorów, że należy trzymać fundusze w euro.
Świetne wyniki złotego spowodowane są wzrostem presji inflacyjnej (głównie wskutek wzrostu wynagrodzeń w marcu 9,1% r/r) i zapowiedziami, że podwyżka stóp czeka nas jeszcze w kwietniu, oraz dobrej kondycji gospodarki (spodziewamy się utrzymania wzrostu powyżej 6% rocznie, zaś produkcja przemysłowa wzrosła 11,3% r/r - przy prognozie 10,7). Mówi się również, że na jednej podwyżce się w tym roku nie skończy, a złoty będzie się umacniał, dopóki inwestorzy nie uciekną na krótki okres, zmieniając swoje nastawienie do ryzyka - wtedy pojawi się korekta, która jednak nie odwróci trendu, a jedynie podniesie poziom, z którego złoty będzie aprecjonował. Koniec dnia tymczasem przyniósł rekordowo niski poziom USDPLN - 2,7830 oraz niewidziany od listopada 2006 poziom EURPLN - 3,7860 (16:30).
Piotr Orłowski