W ostatnich tygodniach aprecjacja franka wyraźnie ustała. Czy to trwała zmiana trendu czy też powinniśmy oczekiwać, że wkrótce notowania tej waluty znów ruszą w górę?
Można powiedzieć, że strefa euro jest dziś Saharą, a Szwajcaria oazą. Około 300 mln uchodźców z pustyni próbuje się schronić w tej jedynej oazie, więc pęka ona w szwach. Rynkowy odpowiednik tego zjawiska to rekordowe kursy franka wobec euro i dolara. Kursy te oderwały się całkowicie od ekonomicznych fundamentów, są wyłącznie efektem nagiego strachu inwestorów, którzy są gotowi zapłacić za ochronę kapitału każdą cenę – przecież stopy procentowe w Szwajcarii są już ujemne! Ta sytuacja ewidentnie jest niemożliwa do utrzymania.
Stąd interwencje Szwajcarskiego Banku Narodowego. Czy okażą się one skuteczne na dłuższą metę?
Według mnie SNB może zrobić znacznie więcej, aby osłabić franka. Nie wykluczam, że za kilka tygodni Szwajcaria wprowadzi ograniczenia napływu kapitału, czyli różne restrykcje w kupowaniu frankowych aktywów przez obcokrajowców. Jeśli tak się stanie, oaza zostanie zamknięta, ale przecież powody, dla których inwestorzy jej potrzebują, nie znikną. Dlatego już rozglądają się za innymi oazami.
Gdzie można je znaleźć?