Emisje i spotkania w Europie...
Wtorek i środa to spotkania ministrów finansów odpowiednio strefy euro i UE. W odróżnieniu od poprzednich spotkań tym razem na stole nie ma konkretów – można mieć wrażenie, iż politycy w Europie po „pakcie dla Grecji" i zmianach rządów w Grecji i Włoszech stracili nieco rachubę w tym, co jeszcze należy zrobić. Naszym zdaniem nastroje uspokoiłyby deklaracje „skoordynowanych" reform strukturalnych, ale o tym niestety nie mówi się wiele. Niemcy i Francja chcą forsować większą integrację fiskalną i zmiany w traktacie, ale nie wiadomo jakie konkretne efekty te zmiany miałyby przynieść.
Tymczasem trzy aukcje obligacji w tym tygodniu będą wywierały ciągłą presję na politykach. Papiery dłużne emitować będą Belgia (dziś), Włochy (jutro) i Hiszpania (czwartek). O Belgii do tej pory nie mówiło się dużo, choć my już od pewnego czasu wskazujemy na potęgujące się w tym kraju problemy. Rentowność belgijskich 10-latek wzrosła w piątek w pobliże 5,90% (wyżej niż włoskie w pierwszych dniach października!), a agencja S&P obniżyła Belgii rating. Belgijskie partie w piątek porozumiały się ws. budżetu, jednak w kraju tym od niemal dwóch lat nie ma powołanego rządu (!!!). Rozszerzenie kryzysu na Belgię potwierdza jedynie, iż strategia kupowania czasu w Europie nie sprawdziła się.
Patrząc na notowania EURUSD, para ta osiągnęła już niemal październikowe minimum 1,3145. Pytanie co dalej? W myśl zasady „dwa kroki w tył, krok w przód", którą do tej pory kierowali się politycy w Europie, teraz nadchodzi pora na krok w przód, co mogłoby dawać szansę na korektę wzrostową na parze w skali całego tygodnia. Natomiast potwierdzeniem takiego scenariusza będzie dopiero pokonanie górnej bariery klina, w którym notowania pozostają od miesiąca.
...oraz kluczowe dane z USA
Dane z amerykańskiej gospodarki były ostatnio nieco w cieniu wydarzeń w Europie. Dominowało myślenie, iż należy rozwiązać kryzys w Europie, gdyż przy tym problemie inne zagrożenia są zdecydowanie drugorzędne. Oczywiście jest w tym pewna logika. Natomiast mimo wszystko sytuacja w największej gospodarce na świecie ma niebagatelne znaczenie, szczególnie iż dane z USA w wielu przypadkach pozytywnie zaskoczyły – gospodarka nie spowolniła tak jak się obawiano. Natomiast zbliżająca się recesja w Europie i możliwe spowolnienie w Azji oznaczają, iż ryzyko cały czas istnieje. W tym kontekście publikowana w tym tygodniu seria danych będzie cenną dawką informacji. Rynek koncentrował się będzie przede wszystkim na danych z rynku pracy (ADP w środę, payrollsy w piątek), ale naszym zdaniem w tych danych przełomu nie będzie. Natomiast ciek awe tendencje wskazać mogą dwa inne raporty. Mowa o Conference Board (wtorek) i ISM (czwartek). Wskaźnik nastrojów w październiku przyjął wartość najniższą od 2,5 roku i pisaliśmy wtedy w komentarzu porannym, iż widzimy niebezpieczne porównanie z połową 2008 roku, kiedy pogarszającym się szybko nastrojom konsumentów towarzyszyły względnie dobre nastroje rynkowe. Od ubiegłego miesiąca akcje potaniały, jednak poziom indeksu S&P500 nadal nie koresponduje z nastrojami (przynajmniej tymi z października).
Wskaźnik aktywności w przemyśle USA cały czas utrzymuje się powyżej poziomu 50 pkt. Wskaźniki regionalne nie sugerują, aby w listopadzie miał nastąpić spadek poniżej tej granicy. Gdyby tak się stało byłby to bardzo negatywny sygnał.