Oczekiwano, że piątkowe dano pokażą wzrost liczby etatów w sektorze pozarolniczym o ponad 200 tys. Tymczasem wzrost wyniósł 120 tys. Można napisać: „tylko 120 tys.". To był kubeł zimnej wody dla tych, którzy już wieszczyli zakończenie problemów amerykańskiej gospodarki oraz szybkie odejście polityki Fed od działań wspierających. Reakcją na dane był szybki spadek wycen na rynku akcji oraz obligacji. Wprawdzie oficjalnie handel był zamknięty, ale w piątek działały notowania elektroniczne. Była więc możliwość reakcji. Na parze EURUSD zmiany były relatywnie mniejsze.

Co oznacza taka publikacja? Część analityków podkreśla, że niski odczyt nie jest tragedią, gdyż w grę wchodzić tu mogą czynniki sezonowe. W tym roku zima była łagodna i osoby, które normalnie zyskiwały zatrudnienie dopiero w marcu, załapały się na pracę już w dwóch poprzednich miesiącach, a tego czynniki korygujące sezonowość nie biorą pod uwagę. Z tego względu na rynek pracy nie należy patrzeć przez pryzmat tylko piątkowej publikacji, ale przynajmniej trzech ostatnich. Nie zmienia to faktu, że te trzy ostatnie miesiące w sumie wskazują na istniejącą poprawę na rynku pracy, choć zbyt wolną, by miała ona wpływać na zmiany w polityce pieniężnej. Potwierdza się tym samym dotychczasowy umiarkowanie optymistyczny przekaz Fed. Ben Bernanke w swoich ostatnich wystąpieniach zaznaczał, że poprawa na rynku pracy, a więc oczko w głowie władzy monetarnej, jest zauważalna, ale jest zbyt wolna. „Nie walcz z Fed". Ta stara rynkowa zasada ponownie o sobie przypomina. Zwłaszcza tym, którzy już na koniec przyszłego roku widzieli dwie podwyżki stóp procentowych.

Rynki akcji na dane zareagowały osłabieniem, ale już wczoraj przyszła faza odbicia. Tak naprawdę warto sobie zadać pytanie, czy te dane były dobre, czy złe z punktu widzenia rynku akcji? Słabszy odczyt oddala możliwość wprowadzenia rozwiązań normalizujących amerykańską politykę pieniężną. Dla rynku akcji jest to więc wiadomość sugerująca podtrzymanie taniego finansowania. W najbliższym czasie przekonamy się, czy to wystarczy, by zniwelować efekt słabszej publikacji. Kto wie, może trzeba będzie poczekać na jakieś dane „pocieszające".

Początek naszej sesji będzie negatywny, a popyt będzie miał ponownie okazję wykazać się. Prawdopodobnie zagrożony zostanie poziom dołka z 7 marca, a więc istnieje możliwość zmiany nastawienia na negatywne. Moim zdaniem warunki nie sprzyjają rozpoczęciu większej silnej przeceny, co sprawia, że należy się liczyć z tym, że sygnał ten nie będzie skuteczny.