Oferta akcji Energi, tak jak i poprzednie państwowych spółek, włączając PKP Cargo, znów organizowana jest pod szyldem akcjonariatu obywatelskiego. Jego dotychczasowa koncepcja, biorąc pod uwagę, że chodzi o spółki z państwowego zasobu, a więc poniekąd należące do nas wszystkich, była całkiem zasadna – dzięki regułom maksymalnego zapisu i maksymalnego przydziału każdy szeregowy inwestor nawet w najbardziej rozchwytywanych ofertach miał szansę załapać się na nieco więcej niż „kapkę" akcji. I poczuć wzrost w portfelu – jeśli rzecz jasna debiut wypadał na plusie. Było sprawiedliwie, każdy inkasował swoją dolę i był równie zadowolony jak reszta.
Wszystko o debiucie Energi na parkiet.com
W ofercie Energi sprzedający – resort skarbu – postanowił wprowadzić jednak innowację. Chodzi oczywiście o nową kategorię inwestorów – tzw. dużych inwestorów indywidualnych. Od „zwykłych" różnią się tym, że mogą złożyć zapis nawet na 6 tys. akcji zamiast na standardowe 1,5 tys. Czyli zamiast na maksimum 30 tys. zł mogą liczyć na papiery warte nawet 120 tys. zł (a właściwie 150 tys. zł, bo można wziąć udział w obu pulach łącznie). I to bez ryzyka redukcji. Jednak muszą się pospieszyć – zapisy dla „grubasów" już trwają i odbywają się na zasadzie „kto pierwszy, ten lepszy".
Na pierwszą myśl idea może jest słuszna. Dla bardziej majętnego inwestora akcje z przydziału ze standardowej puli dla detalu – za kilka czy maksimum kilkanaście tysięcy – mogą niewiele znaczyć w skali całego jego portfela. Jest więc ryzyko, że tacy gracze zupełnie ominą IPO, ze szkodą dla ogólnego popytu na papiery.
Jednak zastanówmy się – czy biorąc pod uwagę ostatni wyśmienity debiut PKP Cargo i obecną sytuację na giełdzie w ofercie Energi może zabraknąć popytu? Czy bez wprowadzonych „usprawnień" detal nie dałby rady wykupić 20 proc. akcji wycenionych maksymalnie na 565 mln zł?