API oszacował w nim, że w minionym tygodniu zapasy te spadły aż o 6,7 mln baryłek. To znacznie większy spadek niż oczekiwano – na rynku mówiono raczej o spadku wynoszącym mniej niż 2 mln baryłek.
Dane dotyczące dużego spadku zapasów ropy naftowej w USA odbiły się pozytywnie na cenie tego surowca w Stanach Zjednoczonych – notowania ropy WTI wzrosły o niemal 4%, przekraczając poziom 60 USD za baryłkę. Obecnie wyczekiwany jest analogiczny raport Departamentu Energii USA (DoE), bazujący na większej ilości danych. Ma on zostać opublikowany dzisiaj o 16.30 polskiego czasu. Jeśli potwierdzi on informacje zawarte w raporcie API, będzie to pozytywnie wpływało na notowania ropy naftowej, jednak zakres zwyżki powinien być już mniejszy niż ten po zaskakującym raporcie API.
Na uwagę zasługuje także fakt, że wczoraj amerykańska Energy Information Administration (EIA, część Departamentu Energii) podała, że spodziewa się spadku produkcji ropy naftowej w USA od czerwca, a zniżka produkcji ma być kontynuowana na początku 2016 roku. Jeszcze miesiąc temu EIA zakładała, że produkcja ponownie zacznie rosnąć już we wrześniu. Jest to więc kolejna informacja sprzyjająca stronie popytowej.
Z kolei Arabia Saudyjska nadal produkuje ponad 10 mln baryłek ropy naftowej dziennie. Saudyjski minister ds. ropy naftowej zapewnia jednak, że wzrost produkcji wynika ze zwiększonego popytu na ropę przy obecnych cenach surowca, nie zaś z chęci skompensowania niskich cen większą ilością wydobytej ropy.
Obecnie najważniejszą barierą dla popytu – i testem siły kupujących – na wykresie ropy WTI są okolice 61,50 USD za baryłkę.