W ciągu ostatnich dwóch tygodni, od dołka z dnia 20 stycznia, WIG20 zyskał niemal 8 proc. Warto zwrócić uwagę na fakt, że to właśnie w tym tygodniu w badaniu INI odnotowano najgorsze wyniki w historii, udział niedźwiedzi wyniósł 51,7 proc., a indeks INI spadł do poziomu minus 22,1 pkt. proc. W połączeniu z analizą techniczną i skrajnym wyprzedaniem na GPW, okolice 1 650 punktów na WIG20 mają szansę okazać się twardym dnem, a zarazem zakończeniem trendu spadkowego.
W badaniu zakończonym w dniu 4 lutego, udział byków wyniósł 41,5 proc. Optymiści zanotowali znikomą przewagę nad niedźwiedziami, bo aż 38,2 proc. ankietowanych opowiedziało się za kontynuacją trendu spadkowego w ciągu kolejnych sześciu miesięcy. Byki mają pretekst do dalszego umacniania się, zważając na wybicie powyżej maksimum z dnia 13 stycznia na wykresie WIG20.
Indeks INI wyniósł 3,3 pkt. proc. w badaniu z minionego tygodnia, po trzech tygodniach pozostawania pod kreską. Z punktu widzenia badania INI, daje to podstawy do prognozowania kontynuacji odbicia w najbliższych tygodniach. Jednak zważywszy na otoczenie wokół polskiej giełdy, trudno mówić o trwałej zmianie trendu na wzrostowy. Wciąż obowiązują ryzyka, zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne. Od lutego funkcjonuje podatek bankowy, a coraz bliżej na horyzoncie rysuje się ewentualna pomoc dla frankowiczów, której koszty dla sektora bankowego w pesymistycznym wariancie są szacowane przez analityków nawet na 45 mld zł. Jeśli dojdzie do rozchwiania sektora bankowego, to odbije się ono nie tylko na giełdzie, ale i na całej gospodarce. A sektor bankowy to tylko jeden obszar, w którym można upatrywać ryzyka na przyszłość.
Adrian Mackiewicz, SII.