W środę Trump sugerował na Twitterze, że gotowy jest na interwencję militarną w Syrii i nie boi się Rosji. Pisał również, że jego stosunki z Kremlem są gorsze nawet niż w czasach zimnej wojny. W tym kontekście nie dziwi dominacja czerwieni na rynkach akcji. W środę zwyżkowały tylko indeksy na Ukrainie, Słowacji, Islandii i w Norwegii. Zdecydowana większość traciła, a najbardziej, bo ponad 0,8 proc., niemiecki DAX, rosyjski RTS czy grecki Athex Comp. Na tle tych ostatnich WIG20 zaprezentował się całkiem przyzwoicie. Spadł bowiem tylko o 0,1 proc. i zakończył dzień na poziomie 2271 pkt. Patrząc jednak na wykres indeksu z szerszej perspektywy, trzeba uczciwie przyznać, że nadal stroną dominującą są niedźwiedzie. Od stycznia notowania utrzymują sekwencję coraz niższych dołków i szczytów. Do najbliższego oporu – 2329 pkt, jeszcze trochę brakuje, a bez jego pokonania trudno będzie mówić o rynkowym przesileniu. Od dołu ograniczeniem pozostaje techniczne wsparcie 2200 pkt.

Podczas środowej sesji 50 proc. spółek zanotowało spadek wartości akcji, a 29 proc. wzrost. Najmocniejszą firmą na parkiecie był Vivid Games. Akcje producenta gier podrożały o 9,1 proc., do 4,2 zł. Najsłabszym ogniwem był natomiast Krezus, ze spadkiem notowań o 11,4 proc., do 3,75 zł. Na co najmniej rocznym maksimum znalazły się ceny akcji tylko dwóch spółek: Coliana i 11 bit studios. Analogiczny dołek wyznaczyło 10 emitentów, w tym m.in. Grupa Azoty, GPW i Sanok. Od dłuższego czasu relacja liczby spółek z nowymi maksimami do liczby spółek z nowymi minimami utrzymuje się na niskim poziomie, potwierdzając dominację niedźwiedzi.

Warto dodać, że marnie wyglądała w środę aktywność inwestorów. Wartość akcji, które zmieniły właściciela, wyniosła zaledwie 380 mln zł. Za ponad 50 proc. tej kwoty odpowiadał handel papierami pięciu spółek: PZU, PKO BP, PKN Orlen, KGHM i LPP.

[email protected]