Tomasz Prusek: Wchodzimy w bardzo duży okres niepewności

Na światowym rynku akcji cały czas orkiestra gra. Wszystkie pary tańczą jak na Tytanicu, ale wszyscy myślą o tym, żeby kręcić się jak najbliżej wyjścia - mówi Tomasz Prusek, publicysta ekonomiczny, prezes Fundacji Przyjazny Kraj, gość programu Andrzeja Steca.

Publikacja: 28.08.2023 13:29

Tomasz Prusek, publicysta ekonomiczny, prezes Fundacji Przyjazny Kraj

Tomasz Prusek, publicysta ekonomiczny, prezes Fundacji Przyjazny Kraj

Foto: parkiet.tv

Na początku 2022 r. trafnie pan przewidział rosnące rentowności obligacji na rynkach rozwiniętych. Co teraz? To już kres zwyżek?

W 2022 roku na dobre pożegnaliśmy się z ujemnymi rentownościami. Była to sytuacja nienormalna, bo za pożyczanie rządom pieniędzy trzeba było dopłacać. Ostatnio mieliśmy rekordy rentowności obligacji amerykańskich, mimo że na świecie jest wciąż dużo gorącego pieniądza pozostałego po dodruku przez największe banki centralne. Inwestorzy tracą jednak zaufanie do rządów, w tym amerykańskiego. Powód? Rządy od 2008 r. nie przeprowadziły na świecie żadnego delewarowania. Poziom zadłużenia, który rośnie skutkuje tym, że inwestorzy muszą kupić kolejne gigantyczne pakiety obligacji. Mówią, że kupią obligacje, ale już za znacznie wyższe oprocentowanie. Chcą nadal nabywać dług największych dłużników, ale nie akceptują tak niskich poziomów jak wcześniej. Chcą mieć premię za ryzyko. Stąd zwyżki rentowności.

Za Oceanem rentowności 2,10,30-letnich obligacji to już plus minus 5 proc. Podobnie jest w Wielkiej Brytanii. Jest miejsce na dalszy ich wzrost?

Dziwię się, że te rentowności są tak niskie. Przy skali problemów, które są w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, to można stwierdzić, że poziomy rentowności są trzymane na wodzy przez inwestorów. Rynek obligacji jest gigantyczny, więc wyjście z niego jest praktycznie niemożliwe.

Przypadek Wielkiej Brytanii jest ważny, aby zrozumieć jak szybko może nastąpić utrata zaufania inwestorów do jednej z największych gospodarek świata. Rok temu obligacje 10-letnie miały rentowność rzędu 2,5 proc. Obecnie mamy powyżej 4,5 proc. Tak ogromny wzrost w tak krótkim czasie, to sygnał na totalną utratę zaufania. Inwestorzy nie pozwolili robić reform w kraju na koszt wierzycieli. W ten sposób koszty obsługi długu mogą urosnąć do takiego poziomu, że państwa mogą tego nie udźwignąć. Sama relacja długu do PKB jest zwodnicza. Jeżeli osiągamy próg bólu obligacji, koszty obsługi są wysokie, wtedy finansom publicznym każdego państwa grozi poważny kryzys.

Rentowności obligacji mogą sobie rosnąć i nie wpływać na realną gospodarkę? Czy tu też jest kres bólu?

Rentowności papierów rządowych determinują w dużej mierze rentowności obligacji przedsiębiorstw. Nikt nie może mieć wyższego ratingu niż państwo. Są sytuacje, kiedy wielkie firmy globalne są uzależnione od polityki monetarnej i fiskalnej państwa. W Stanach, Europie Zachodniej czy Wielkiej Brytanii, pochodną wysokich rentowności są wysokie stopy procentowe, które są jedynym narzędziem, żeby walczyć z ciągle dokuczliwą inflacją. Nie jest tak, że realna gospodarka stoi obok rządów, którym grozi coraz wyższy koszt obsługi długu. Ameryka zaraz będzie wydawać na obsługę długu bilion dolarów. W Polsce również ten wskaźnik ciągle rośnie. Próg bólu rentowności dla każdego państwa jest inny. Kiedy w Grecji było to ponad 10 proc. rentowności. Wówczas rząd rzuca biały ręcznik na ring, poddaje się. Podobnie było w Irlandii i Portugalii. Kiedy doszło do sytuacji kryzysowej z Włochami i Hiszpanią, próg bólu to było zaledwie 7 proc. rentowności. Powyżej nie byłyby w stanie obsługiwać długu. Obecnie Włosi obligacje 10-letnie mają na takim samym poziomie jak Amerykanie, czyli 4,2 proc.

Coraz więcej dużych spółek ostrzega, że konsumenci oszczędzają. Kursy spółek „konsumenckich” potrafią tąpnąć za Oceanem 20-30 proc., ale to wciąż sporadyczne przypadki. Może politycy i przedstawiciele banków centralnych nie dostrzegają ryzyka recesji, która być może stoi już za progiem?

Recesję techniczną mamy w Polsce. Jeżeli miałbym ustawiać kandydatów do recesji to byłaby to strefa euro na czele z Niemcami. Ostatnio spędzając tam wakacje na własne oczy widziałem jak tamtejsza gospodarka zwalnia. Jest problem z usługami. Panują złe nastroje konsumentów. To nie wróży dobrze, a to kluczowa gospodarka dla strefy euro i Polski. W II kwartale w strefie euro był mizerny wzrost gospodarczy, bliski zera. A to nie koniec problemów. Recesja nie dotyka tylko przemysłu, ale też usług, niezwykle ważnego i wrażliwego segmentu. W Europie sektor usług jest mocno związany z cenami energii. W Ameryce wzrost gospodarczy rzędu 2,3 proc. jest zasługą tego, że nie mieli szoku energetycznego jak Europa po rozpoczęciu wojny w Ukrainie.

Tymczasem na giełdach jest w miarę stabilnie. Mieliśmy delikatną korektę mocnego rynku byka. Nie jest jednak za zbyt spokojnie?

Śledząc 30 lat rynki finansowe mam ważną refleksję. Inwestorzy na rynku długu są o wiele bardziej ostrożniejsi niż ci z rynku equity. Oni widzą, czują i rozumieją więcej. Przykładają inne miary do ryzyka. Jeżeli na rynku długu będzie jakieś bankructwo, to jest katastrofa. Trzeba tego na wszelki sposób uniknąć. Z rynku equity można w miarę szybko wyjść, nawet jak się ma duże pakiety.

Sytuacja jest niepokojąca, bo widzimy ogromne zaniepokojenie inwestorów na rynku długu. Na rynku equity cały czas orkiestra gra, wszystkie pary tańczą jak na Tytanicu, ale wszyscy myślą o tym, żeby kręcić się jak najbliżej wyjścia.

Kiedyś bankierzy inwestycyjni w Londynie nałożyli mi wykresy akcji i obligacji spółek, które zbankrutowały w 2002 r. w czasie skandali księgowych. Okazało się, że kiedy na akcjach jeszcze nie było widać problemów, indeksy ciągle rosły, to na rynku długu była już panika. Staram się pamiętać o tej nauce. Kiedy patrzę na rynki światowe, najpierw sprawdzam jak wygląda rynek długu. Wysokie dywidendy kwartalne w Stanach będą należeć powoli do historii. Sytuacja geopolityczna się zagęszcza, nie tylko z powodu wojny, ale też niepokojów w Azji związanych z Tajwanem. Do tego wybory w Stanach Zjednoczonych. Wchodzimy w bardzo duży okres niepewności.

I do tego recesja w Chinach.

Recesja w Chinach jest kompletnie niedoceniana przez inwestorów. W Europie i Polsce wydaje nam się, że Chiny są bardzo daleko. Jednak największy chiński deweloper Evergrande poprosił o ochronę przed wierzycielami mając „skromne” 340 mld dol. długu. Wywrotka wielkich firm w Chinach, czy narastające problemy tamtej gospodarki, mogą doprowadzić do zdemolowania światowego systemu gospodarczego.

Czasem wydaje nam się, że coś jest niemożliwe. Kiedy wydawało się, że Związek Radziecki nie może się rozpaść. Na rynkach finansowych i w geopolityce wszystko jest możliwe. Chciałbym, żeby inwestorzy nie patrzyli tylko przez różowe okulary, ale żeby brali pod uwagę zagrożenia geopolityczne. W tym wypadku chciałbym się bardzo pomylić.

Wobec tego wszystkiego złoty ma szansę zachować siłę, którą pokazał w ostatnich tygodniach czy nawet się umacniać?

Zastanawiająca jest dla mnie moc złotego. Nie jestem sobie w stanie tego racjonalnie wytłumaczyć, biorąc pod uwagę skalę zadłużenia, która rośnie, wzrost kosztów obsługi długu, wzrost rentowności obligacji. Obligacje 10-letnie idą w kierunku 6 proc. Jesienią zeszłego roku doszły do 9 proc. i była to bardzo trudna sytuacja. Na szczęście udało się z tego wybrnąć i mieliśmy moment otrzeźwienia, że nie na wszystko nas stać, trzeba trochę oszczędzać. Trwało to parę tygodni, ale zaczęła się kampania wyborcza. Prezenty wyborcze w dużej mierze są czynione z długu.

Dla złotego istotna będzie wycena dolara, a on się umacnia. Jest to nadal światowa waluta rezerwowa i będzie poszukiwana na rynkach światowych. To będzie bardzo zły sygnał dla złotego i może się osłabiać w kierunku 5 zł.

Inwestycje
Trzy warstwy regulacji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Jak przeprowadzić spółkę przez spór korporacyjny?
Inwestycje
Porozumienia akcjonariuszy w spółkach publicznych
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Unikanie sporów potransakcyjnych