Klienci TFI zaczynają dostrzegać dobre wyniki również bardziej ryzykownych funduszy. Na rynkach najbliższe kwartały powinny być spokojne, ale w przyszłym roku możemy już dostrzec poważne objawy załamania gospodarczego.
Hossa się nie urwała
W 2022 r. nie było prawdziwej bessy, a tegoroczne giełdowe wzrosty nie są początkiem nowej hossy – oznajmia Jarosław Niedzielewski, dyrektor inwestycji Investors TFI. Jego zdaniem rozpoczęta w 2009 r. hossa wciąż trwa, a załamanie zostało odłożone o kolejne kwartały. O ciągłości kilkunastoletniej, najdłuższej w historii hossy świadczy to, że niezmiennie jej siłą napędową są tego samego rodzaju spółki.
Według Niedzielewskiego tegoroczna słabość globalnego wzrostu gospodarczego (niskiej dynamiki PKB) nie jest objawem prawdziwej recesji, a jedynie efektem rozliczeń z okresem pandemicznej ekspansji. – Nominalne wyniki spółek wspiera premia, czy też iluzja inflacyjna – twierdzi ekspert Investors TFI.
Według niego w kolejnych kwartałach czeka nas przeciąganie liny między usiłującym się odrodzić przemysłem i handlem a odroczonymi efektami zacieśniania polityki monetarnej. – Rynki obstawiają wygraną przemysłu i gospodarczą odbudowę, ale scenariusza pełnoobjawowej recesji nie da się wykluczyć – ocenia Niedzielewski.
O tym, że ewentualna recesja jest jeszcze dość daleko przed nami, świadczą notowania amerykańskich obligacji. W ostatnim czasie oprocentowanie tamtejszych papierów dziesięcioletnich oscyluje wokół 4 proc. i są to jedne z najwyższych poziomów w tym roku. Z kolei dochodowość polskich obligacji jest niemal najniższa w tym roku. – Polskie obligacje i waluta są ostatnio bardzo silne. Mamy powrót inwestorów zagranicznych, którzy przestali traktować Polskę jak jeden z najgorszych rynków wschodzących. Ciężarem dla polskiego rynku przestała być wojna w Ukrainie, a do tego inflacja spada szybciej od oczekiwań – analizuje Niedzielewski. Jak zauważa, ewentualne obniżki stóp procentowych w obecnych warunkach nie byłyby motywowane tylko politycznie.