Zjawiska pogodowe zaczęły przybierać na gwałtowności i pojawiać się w miejscach, w których ich wcześniej nie było. Podwyższone ryzyko wiązało się z koniecznością podwyższenia składek ubezpieczeniowych, co w dłuższej perspektywie mogłoby pogrążyć całą branżę, gdyż koszt ubezpieczenia przestałby być akceptowalny.
Z drugiej strony ci sami globalni ubezpieczyciele byli największymi zarządzającymi aktywami na świecie, a zatem w największym stopniu finansowali rozwój gospodarczy, który nieuchronnie do tych zmian klimatycznych prowadził. Kiedy zdali sobie sprawę, że poprzez swą politykę inwestycyjną podcinają gałąź, na której oparta jest ich branża, postanowili to zmienić, reorientując swoje inwestycje w kierunku firm, które w jak najmniejszym stopniu szkodzą planecie.
Zadanie to okazało się jednak bardzo skomplikowane z uwagi na problemy z dostępnością takich inwestycji oraz danych umożliwiających podejmowanie właściwych decyzji. Ile jest firm, które ograniczają zmiany klimatyczne lub przynajmniej nie przyczyniają się do ich przyspieszania? I na jakiej podstawie można to ustalić? W niektórych przypadkach wydaje się to jasne. Jeśli ktoś wydobywa i spala węgiel brunatny, to wpływ na środowisko i zmiany klimatyczne jest dość jednoznaczny. Ale jeśli ktoś wydobywa węgiel koksowniczy, niezbędny w przemyśle hutniczym, a zatem także np. do produkcji wiatraków, to czy przyczynia się do zmian klimatycznych, czy je ogranicza? A co z przemysłem tekstylnym czy rolnictwem – branżami, które intuicyjnie jeszcze parę lat temu nie wydawały się nam szkodliwe?
Konieczne zatem okazało się zebranie danych dotyczących wszystkich sektorów, tak aby firmy dokonujące inwestycji mogły z matematyczną precyzją określić, jak bardzo działalność danej spółki jest przyjazna środowisku. Co ciekawe, nie zostało to jednak osiągnięte poprzez nałożenie stosownych wymogów informacyjnych na same spółki, ale na podmioty dokonujące inwestycji, czyli na ubezpieczycieli, fundusze i banki. I na barkach instytucji finansowych spoczywa teraz obowiązek wydobycia danych od emitentów, tak aby mogły one zaraportować skład swoich portfeli inwestycyjnych względem kwestii środowiskowych, ale także społecznych, pracowniczych i antykorupcyjnych.
Wprawdzie w najbliższych latach wchodzić będą w życie regulacje zobowiązujące przedsiębiorstwa do publikowania bardzo szczegółowych danych w tych obszarach (w tym rozszerzanie Taksonomii Sustainable Finance oraz rozpoczęcie obowiązywania dyrektywy CSRD i opartych na niej standardów raportowania ESRS), ale na razie instytucje finansowe muszą sobie radzić inaczej. W poniższych tekstach staramy się wyjaśnić zawiłości prawne i praktyczne związane z tak ułożonym procesem raportowania.