Grzegorz Pułkotycki, Starfunds: Lepiej teraz mieć defensywne nastawienie

Żyjemy w środowisku dużej niepewności. Ze szczególną troską powinniśmy uważać na to, jak w takich momentach przygotować portfel inwestycyjny i czy warto podejmować ryzyko – mówi Grzegorz Pułkotycki, dyrektor inwestycyjny w Starfunds.

Publikacja: 16.08.2022 18:27

Gościem Przemyslawa Tychmanowicza w programie „Prosto z Parkietu” był Grzegorz Pułkotycki, dyrektor

Gościem Przemyslawa Tychmanowicza w programie „Prosto z Parkietu” był Grzegorz Pułkotycki, dyrektor inwestycyjny w Starfunds. Fot. mat. prasowe

Foto: parkiet.com

W gospodarce będzie źle, bardzo źle, a może strach ma jedynie wielkie oczy?

Oczywiście zawsze trudno to przewidzieć, natomiast biorąc pod uwagę amplitudę zmian, jaką obserwujemy w ostatnich latach w globalnej gospodarce, przewidywanie przyszłości jest teraz wyjątkowo skomplikowane. Żyjemy w środowisku dużej niepewności i tym bardziej ze szczególną troską powinniśmy uważać na to, jak w takich momentach przygotować portfel inwestycyjny – czy warto podejmować ryzyko, czy też lepiej mieć jednak bardziej defensywne nastawienie.

Czy to oznacza, że powinniśmy stawiać teraz przede wszystkim na bezpieczeństwo?

Uważam, że zasada, by zachować bardziej defensywną postawę w tych czasach, jest jak najbardziej słuszna. Wspomniał pan o bezpieczeństwie, natomiast proszę zwrócić też uwagę, że w I półroczu traciły zarówno ryzykowne klasy aktywów, jak też uważane za bezpieczniejsze, czyli obligacje skarbowe. Tego typu zjawiska nie zdarzają się zbyt często. Defensywne podejście też więc wymaga umiejętnej selekcji aktywów. Obecnie jesteśmy po okresie mocnego wzrostu rentowności krótkoterminowych obligacji skarbowych. Defensywność rozumiem więc jako krótkoterminowy dług skarbowy, który dzisiaj jest prawdziwą bezpieczną przystanią.

Pojawiają się głosy, że na rynku obligacji doszło do przesilenia i osiągnęliśmy punkt przegięcia. Czy pan zgadza się z taką tezą?

Na to zagadnienie trzeba patrzeć szerzej. Kluczowe pytanie dzisiaj brzmi: czy osiągnęliśmy punkt przegięcia, jeśli chodzi o dynamikę inflacji? Tutaj sprawa się komplikuje. W naszej ocenie krótkoterminowy punkt przegięcia faktycznie jest za nami, ale w długim terminie mamy jedną wielką niewiadomą. Warto bowiem się zastanowić, czy przypadkiem nie przechodzimy do nowego reżimu gospodarczego, czyli takiego, w którym funkcjonujemy w środowisku trwale podwyższonej inflacji. Widzimy powolne zmiany natury geopolitycznej, które mogą nieść za sobą długoterminowe konsekwencje. One mogą spowodować, że również na rynek obligacji trzeba będzie patrzeć nieco inaczej. Krótkoterminowo mieliśmy dobry moment na przeważanie obligacji, natomiast wydaje się, że strategia „kup i zapomnij” nie jest właściwa. Długoterminowe obligacje to klasa aktywów, która będzie bardzo zmienna.

A co z tymi bardziej ryzykownymi aktywami? Akcje też odbiły, szczególnie na rynku amerykańskim. Jest jeszcze za wcześniej, by popadać w optymizm?

Lubimy opierać się na liczbach. Jak weźmiemy pod uwagę dane brokerów i giełd, które obserwujemy, widzimy masowe zamykanie krótkich pozycji w przypadku instrumentów opartych na ryzykownych klasach aktywów. Na razie skłaniałbym się ku stwierdzeniu, że jest to mocna korekta. Być może dzieje się to w ramach struktury, która swoje dno wyznaczyła w okolicach czerwca, ale na razie widać, że impuls popytowy idzie od inwestorów źle spozycjonowanych w pierwszej połowie roku. To w połączeniu z danymi makroekonomicznymi składa się w całość, która podaje w wątpliwość mocne przekonanie, że wszystko, co najgorsze, jest już za nami. Warto jednak pamiętać, że rynki akcji mają zdolność do wyprzedzania realnej gospodarki. Z tego też powodu całkowicie nie bagatelizowałbym lipcowego odbicia. To może być, w jakiś określonych scenariuszach, początek nowego trendu wzrostowego. My pozostajemy nastawieni defensywnie. Będzie czas, by załapać się na trend wzrostowy, bo cykle gospodarcze nie są cyklami trwającymi kilka tygodni czy nawet kilka kwartałów.

W ten ewentualny pozytywny scenariusz wpisze się także nasz rynek?

Nasz rynek jest specyficzny, ma swoje czynniki ryzyka. Jego struktura ma też charakter bardzo cykliczny. Gdybyśmy faktycznie mieli do czynienia z pozytywnym scenariuszem, czyli zakładamy, że spowolnienie w globalnej gospodarce się nie pogłębia, a nawet osiągnięto dołek, to polska giełda w pewnym momencie złapie wiatr w żagle – właśnie z powodu swojej cyklicznej natury. W fazie wzrostowej gospodarki bylibyśmy w awangardzie rynkowej. Na dzisiaj jednak widzimy więcej ryzyka niż szans, a to oznacza, że rynku polskiego, a nawet szerzej – europejskiego, unikamy. Naszą ekspozycję na rynek akcji w portfelach budujemy głównie przez rynek amerykański, raczej poprzez spółki mocno przecenione o charakterze wzrostowym.

Kiedy dziś rozmawiacie z klientami, jakie aktywa im polecacie? Wiele aktywów zostało mocno przecenionych, a przecież duża grupa inwestorów patrzy na historyczne stopy zwrotu.

Paradoksalnie lista niechcianych aktywów jest całkiem rozsądną układanką do portfela długoterminowego. Wspomniałem o spółkach wzrostowych, które zostały mocno przecenione. To wciąż są zdrowe biznesy. Kiedy je kupować, jeśli nie w momencie, kiedy są tanie? W długoterminowej perspektywie trzeba skierować kapitał w stronę aktywów, które dobrze rokują. Jeśli obligacje, to raczej dzisiaj są to krótkoterminowe papiery. W przypadku surowców możliwe są także kolejne zwyżki i je też trzeba brać pod uwagę, budując portfel.

Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander BM: Polskie akcje wciąż są nisko wyceniane
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego
Inwestycje
Uspokojenie nastrojów sprzyja korekcie spadkowej na rynku ropy naftowej
Inwestycje
Niemiecki DAX wraca do walki o 18 000 pkt
Inwestycje
Michał Stajniak, XTB: Kakao na ścieżce złota, szuka rekordów
Inwestycje
Łańcuch wartości i jego rola w badaniu istotności