Mocna przecena obligacji to dziś strata, jutro możliwy zysk

Fundusze obligacji, po słabym 2021 r., w tym roku wciąż zawodzą. Zarządzający przekonują jednak o dużym potencjale papierów dłużnych. Choć nie wszystkich.

Publikacja: 24.04.2022 10:17

Mocna przecena obligacji to dziś strata, jutro możliwy zysk

Foto: Shutterstock

Wielkość kwietniowej podwyżki stóp procentowych była zaskoczeniem dla analityków i zarządzających funduszami. Przypomnijmy, że spodziewano się wzrostu stóp o 0,5 bądź 0,7 pkt proc., tymczasem Rada Polityki Pieniężnej (RPP) podniosła główną stopę aż o 1 pkt proc., do 4,5 proc. Co ciekawe, w ocenie analityków doszło raczej do zmiany tempa podwyżek, a nie do korekty poziomu docelowego – tutaj prognozy są wciąż takie same, najczęściej mówi się o przedziale od 5,5 do 6,5 proc.

Duży popłoch wśród klientów TFI

Ruch RPP był kolejnym bodźcem do przeceny polskich obligacji skarbowych. Rentowność papierów dziesięcioletnich w końcu drugiego tygodnia kwietnia sięgała 6 proc., a więc była najwyższa od kilkunastu lat. Oprocentowanie obligacji dwuletnich wynosiło aż 6,39 proc.

Wpływ na taką sytuację miała przede wszystkim rosyjska inwazja militarna na Ukrainię oraz wzrost cen surowców podkręcający inflację. Tylko w marcu oprocentowanie obligacji dziesięcioletnich zwiększyło się aż o 1,1 pkt proc., natomiast w pierwszych dniach kwietnia o kolejne 0,86 pkt proc. Widać, jak mocno w ostatnich tygodniach zmieniły się oczekiwania inwestorów odnośnie inflacji.

Wybuch wojny za wschodnią granicą oraz kolejna fala spadku notowań jednostek funduszy obligacji dłużnych wywołały popłoch wśród klientów TFI. Tylko marcu tego roku ogółem wycofano z funduszy inwestycyjnych kilka miliardów złotych. Z największych TFI klienci wypłacili po 0,8–1,3 mld zł.

Foto: GG Parkiet

Reklama
Reklama

Pieniądze były zabierane głównie z funduszy dłużnych. Trudno się dziwić, bo po pierwszym kwartale średnie wyniki wszystkich głównych kategorii funduszy dłużnych są ujemne. Najsłabiej wypadły fundusze skarbowe długoterminowe, bo to właśnie one najbardziej odczuły ryzyko stopy procentowej. Po pierwszych trzech miesiącach tego roku straciły aż 5,7 proc. Warto jednak odnotować, że różnica między najlepszym a najgorszym funduszem sięga aż 9,9 pkt proc. Oznacza to, że fundusze z dołu tabeli przyniosły dwucyfrowe straty. W dłuższym, 12-miesięcznym okresie straty te przekraczają nawet 20 proc.

Fundusze w teorii najbezpieczniejsze (dawniej gotówkowe i pieniężne) straciły w pierwszym kwartale średnio po 1,4 proc. (skarbowe) oraz 2,1 proc. (uniwersalne). W ogóle pierwszy kwartał był kiepski dla inwestorów, bo niemal wszystkie grupy funduszy znalazły się pod kreską. Najsłabiej wypadły fundusze akcji europejskich rynków wschodzących z powodu gwałtownej przeceny aktywów rosyjskich. Pozostałe kategorie przyniosły przeciętnie jednocyfrowe straty. Natomiast najlepszymi funduszami okazały się te inwestujące na rynku surowców, w tym na rynku metali szlachetnych.

Trudna sytuacja geopolityczna

Przedstawiciele TFI zwracają uwagę, że wraz ze wzrostem rentowności (co oznacza spadek cen) obligacji skarbowych zwiększa się potencjalny zysk funduszy dłużnych w dłuższym terminie. Obecny poziom może wydawać się atrakcyjny ze względu na ryzyko gospodarcze w Polsce, które mogłoby odbić się na notowaniach akcji.

– Nie tylko marzec, ale także cały kwartał był trudny dla funduszy inwestycyjnych. Sytuacja rynkowa i geopolityczna sprawiły, że wielu klientów wypłacało pieniądze z funduszy – mówi Łukasz Kędzior, prezes zarządu Pekao TFI.

Przedstawiciele towarzystw przyznają, że najgorsza była pierwsza połowa marca, natomiast na przełomie zeszłego miesiąca i kwietnia pieniądze do funduszy zaczęły już płynąć.

– Teraz reakcje klientów są już spokojniejsze – twierdził na początku kwietnia Łukasz Kędzior. – Przed nami dobry czas dla funduszy obligacji krótkoterminowych, którym będzie sprzyjała wysoka rentowność portfeli.

Reklama
Reklama

– W marcu w pełni zobaczyliśmy wpływ agresji Rosji na Ukrainę – wspomina Jarosław Skorulski, prezes BNP Paribas TFI. – W pierwszych dniach tamtego miesiąca na rynku krajowym doszło do paniki. Dotyczyło to nie tylko funduszy inwestycyjnych, ale również banków. Obserwowaliśmy masową ucieczkę do gotówki (w tym do walut obcych). Największe nasilenie tego zjawiska miało miejsce w pierwszej połowie marca. Potem sytuacja się powoli stabilizowała.

Jak twierdzi Jarosław Skorulski, umorzenia dotyczyły przede wszystkim jednostek funduszy dłużnych, zarówno inwestujących w obligacje długo-, jak i krótkoterminowe.

– Obawy o wzrost i utrwalenie się inflacji (rosnące ceny surowców, w tym energetycznych, jako skutek sankcji nałożonych na Rosję) oraz niepewność związana z wojną za naszą wschodnią granicą spowodowały, że rentowność polskich obligacji dalej rosła (spadały ich ceny). I dotyczyło to również relatywnie atrakcyjnych obligacji o zmiennym oprocentowaniu. Oznacza to, że bieżąca rentowność portfeli funduszy dłużnych jeszcze się zwiększyła i ta klasa aktywów staje się coraz bardziej atrakcyjna – przekonuje prezes BNP Paribas TFI.

Będzie powrót, gdy pojawią się atrakcyjne wyniki

Widać zatem, że z jednej strony mamy do czynienia ze splotem wydarzeń przynoszących dużą niepewność, ale z drugiej strony obserwujemy coraz więcej okazji inwestycyjnych na rynku papierów dłużnych. Według Jarosława Skorulskiego w najbliższych miesiącach papiery te będą bardzo atrakcyjną alternatywą inwestycyjną.

– Masowy powrót klientów do funduszy dłużnych będzie możliwy po pewnej stabilizacji na rynkach, kiedy fundusze te pokażą (przynajmniej w krótkim okresie) atrakcyjne stopy zwrotu. Sądzę, że klienci, którzy wykorzystają tę okazję inwestycyjną, będą zadowoleni ze swojej decyzji – przewiduje prezes BNP Paribas TFI.

Jeśli chodzi o rynek akcji, Zbigniew Obara, menedżer ds. analiz w BM Alior Banku, zwraca uwagę, że pod względem wskaźnika ceny do zysku (zarówno bieżącego, jak i uwzględniającego przyszłe wyniki spółek) najwyżej spośród głównych giełd światowych są wycenione akcje amerykańskie (dotyczy to również alternatywnych wskaźników porównawczych).

Reklama
Reklama

– Jednocześnie, jeśli chodzi o poziom zagregowanego zysku, spółki amerykańskie najlepiej sobie poradziły w okresie covidowym i postcovidowym, czyli w latach 2020–2021. Duża w tym zasługa gigantów technologicznych korzystających na globalnej informatyzacji i rozwoju sieci – tłumaczy Zbigniew Obara.

Jego zdaniem efekty te będą jednak wygasać, zwłaszcza jeśli dojdzie do większej „dwubiegunowości" świata. Także stopy procentowe szybciej i mocniej niż w Europie będą rosnąć w Stanach Zjednoczonych, co obniży wartość przyszłych zysków. Z kolei spółki europejskie bardziej niż amerykańskie potaniały po inwazji Rosji na Ukrainę. Poza tym gospodarki europejskie w większym stopniu odczują koszty sankcji nałożonych na Rosję czy wyższe ceny surowców energetycznych.

Spółki z USA trudno pominąć

– Ogólnie w najbliższych miesiącach wskazana jest szeroka dywersyfikacja geograficzna inwestycji w akcje oraz brak preferencji dla akcji notowanych na rynku amerykańskim. Należy jednak pamiętać, że akcje spółek z rynku USA stanowią już około 60 proc. w globalnych benchmarkach takich jak MSCI World. Dlatego nieposiadanie ich w portfelu globalnym wiązałoby się z dużym ryzykiem – zauważa ekspert BM Alior Banku.

Łukasz Przeradzki, dyrektor biura doradztwa inwestycyjnego i e-biznesu w Santander Biurze Maklerskim przyznaje, że olbrzymi wpływ na bieżącą sytuację na rynku ma wojna w Ukrainie, choć pierwszy szok wywołany rosyjskim atakiem już minął. Teraz analitycy najbardziej obawiają się tego, że w gospodarce może dojść do głębszej recesji.

Łukasz Przeradzki przypomina, że na marcowym posiedzeniu amerykańskiego FOMC zasygnalizowano, że prawdopodobnie już w maju rozpocznie się proces redukcji bilansu Fedu. A to zjawisko co do zasady nie jest korzystne dla rynków finansowych.

Reklama
Reklama

– Zasadnicze pytanie jest takie: na ile podejście do zacieśniania polityki monetarnej przez kluczowe banki centralne będzie wyważone, a na ile będzie musiało być stanowcze, co w ostateczności może mieć kluczowe znaczenie dla rynkowej koniunktury – mówi Łukasz Przeradzki.

Największe ryzyko wiąże się z podwyżkami stóp

Podobnego zdania jest Lukas Cinikas, analityk rynków finansowych w BM BNP Paribas.

– Pozostajemy obecnie umiarkowanie negatywnie nastawieni do krajowego rynku akcji. Zgodnie z historycznymi analogiami, po rozpoczęciu wojny między Rosją a Ukrainą indeksy akcji na świecie najpierw odnotowały silne spadki, a potem szybkie odbicie, co w dużym stopniu było związane z podejmowaniem decyzji przez inwestorów pod wpływem emocji – podkreśla Lukas Cinikas.

Jednak w dłuższym terminie, zdaniem analityka, największy negatywny wpływ na rynki akcji będą miały oczekiwane podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych oraz Europie.

Z przeceny mogą skorzystać inwestujący w długim terminie

Pierwszy kwartał 2022 r. dla funduszy inwestycyjnych był trudny. Wielu klientów TFI postanowiło wycofać oszczędności, ponieważ wyniki funduszy okazały się słabe. Po raz kolejny zawiodły fundusze obligacji. Sytuacja na rynku papierów dłużnych mocno się skomplikowała po zaskakująco wysokiej podwyżce stóp procentowych na początku kwietnia i jednoczesnych zapowiedziach rządu, które efekt podwyżek stóp mogą zniwelować. Dla inwestujących w długim terminie może to być dobry moment do zakupu przecenionych funduszy dłużnych (rentowność obligacji przekracza już 6 proc.).

Inwestycje
Polscy inwestorzy zaczynają stawiać na rynki wschodzące
Inwestycje
Strategie kapitałowe nowej generacji
Inwestycje
Ryzyko wpisane w biznes
Inwestycje
Wyzwania CFO
Inwestycje
Michał Krajczewski, BM BNP Paribas: Nie spodziewam się bessy, bardziej trendu bocznego
Reklama
Reklama