Chociaż niektórzy skreślili już metale szlachetne, ze złotem na czele, z listy bezpiecznych przystani, to ostatnie wydarzenia rynkowe pokazują, że chyba stało się to za wcześnie. Inflacja, perspektywa podwyżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych, a ostatnio także napięta sytuacja na linii Rosja–Ukraina sprawiły, że złoto dostało nowe życie. Luty przyniósł bowiem wyraźny wzrost ceny tego kruszcu. Miesiąc zaczynaliśmy bowiem poniżej 1800 USD za uncję, a obecnie złoto próbuje sforsować kolejną okrągłą barierę, czyli 1900 USD.
Im gorzej, tym lepiej
Złoto, tak jak i inne aktywa, jest teraz bardzo podatne na każdą informację dotyczącą sytuacji na wschodzie Europy. O ile jednak potencjalny konflikt straszy inwestorów na rynku akcji, o tyle w przypadku złota działa odwrotna zależność. Złe informacje są dla notowań kruszcu dobrą informacją. Przekonać można było się o tym w poniedziałek.
– Złoto straciło na wartości w nocy, ponieważ ryzykowniejsze aktywa zaczęły zyskiwać po doniesieniach o potencjalnym szczycie Biden–Putin. Rzecznik Kremla powiedział jednak rano, że nie ma jeszcze konkretnych planów takiego spotkania, ale w razie potrzeby można je zwołać w każdej chwili. Akcje straciły część wzrostów po tych komentarzach, podczas gdy złoto odzyskało nieco po wcześniejszym cofnięciu. Sytuacja na Ukrainie prawdopodobnie utrzyma złoto wysoko w najbliższej przyszłości i może okazać się ważniejszym czynnikiem niż Fed ze względu na bardzo dużą nieprzewidywalność – wskazują analitycy X-Trade Brokers.
Cena złota, tak jak zostało to już wspomniane, znajduje się obecnie w okolicach poziomu 1900 USD za uncję. To najwyższe wartości od czerwca ubiegłego roku.