Trendy na giełdzie

Aktualizacja: 06.02.2017 05:00 Publikacja: 15.07.2000 00:01

Czym jest trend? W literaturze można spotkać wiele definicji. Pisząc o trendzie wzrostowym będę miał na myśli ciąg kolejnych szczytów, które przewyższają poprzednie, przerywanych korektami lub spadkami kończącymi się powyżej wcześniejszych dołków. Z kolei trend spadkowy to ciąg kolejnych dołków, z których każdy jest niżej od poprzednich, przerywany korektami lub wzrostami kończącymi się poniżej wcześniejszych najniższych wartości poprzedzających wzrost.

Perspektywa Te definicje nie wyczerpują tematu. Jest to w zasadzie tylko wstęp do tego zagadnienia. Każda z wymienionych powyżej sytuacji może jednocześnie występować i często występuje na jednym wykresie. To, czym się będą różnić, to perspektywa, w jakiej będą rozpatrywane. Ta sama perspektywa, którą gracz wybiera, by określić, na jaki czas wchodzi na rynek. Ta sama, która określa, czy dobrze czuje się on z akcjami przez trzy godziny, trzy dni czy trzy miesiące.

Definicje trendu nie określają położenia punktów najwyższych i najniższych na osi czasu, te bowiem zależą właśnie od horyzontu, w jakim inwestujemy. Dla jednodniowego gracza istotne dołki i szczyty będą pojawiać się w perspektywie mierzonej minutami. Dla spekulanta będą to dni, a wszystko to, co rozgrywa się w perspektywie minut i godzin, będzie tylko szumem informacyjnym. Z kolei dla inwestora ważne dołki i szczyty będą pojawiały się w odstępie tygodni i miesięcy. Trzeba jasno powiedzieć - nie ma jednej, najlepszej dla wszystkich, perspektywy inwestycyjnej.

Każdy, kto ma styczność z giełdą, wie, że wszystkie trendy wzrostowe i spadkowe mają kiedyś swój koniec. Jednak gracze często tracą zdolność racjonalnego myślenia, gdy tendencja panująca na rynku trwa dłuższy czas. Mimo powszechnej wiedzy o tym, że trendy nie trwają wiecznie, zbyt często dochodzi do sytuacji, gdy w tendencji wzrostowej zaangażowanie finansowe zamiast zmniejszać się w miarę starzenia się tego trendu - rośnie, a w momencie przesilenia na rynku zamiast przewagi gotówki w portfelu są same akcje. I odwrotnie: w czasie spadków dochodzi do takiej sytuacji, że w pewnym momencie nikt nie chce mieć już akcji. Te są wtedy sprzedawane za wszelką cenę i ich udział w portfelu spada do zera. A są to wtedy przeważnie okolice dna.

Oba przypadki są przykładami zachowania stadnego. Słyszał o tym każdy inwestor giełdowy, a wielu doświadczyło tego osobiście. Jednak tylko nieliczni gracze są w stanie powstrzymać się przed zajmowaniem pozycji całą wielkością portfela w czasie długotrwałego wzrostu. Natomiast jeżeli już decydują się uczestniczyć w trendzie, czynią to według ściśle określonych zasad definiujących wielkość pozycji i linie stopu. Inwestorzy ci wiedzą doskonale, że w dłuższej perspektywie taka postawa przyniesie im większe zyski niż uleganie chwilowym złudzeniom, jakie niesie ze sobą rynek. Wymaga to jednak dużej dyscypliny, na którą nie każdego stać. Przecież "pociąg odjeżdża" i chciałoby się jeszcze do niego wskoczyć. Chciałbym, by dane, jakie przytoczę, spełniały w przyszłości rolę hamulca i sprzyjały sytuacjom, w których inwestorzy w czasie spadków będą oddawać znacznie mniej z tego, co zarobili w fazie wzrostów. W końcu wskakiwanie do rozpędzonego pociągu jest bardzo niebezpieczne.

Filtr Na potrzeby tego artykułu bliżej zostaną przeanalizowane ruchy cen większe niż 6%. Wszelkie zmiany indeksu poniżej tej wartości będą ignorowane i traktowane jako nieistotne. Zastosowanie filtra tej wielkości pozwala na wychwycenie i skupienie uwagi na istotnych trendach średnioterminowych. Np. wzrosty w okresach sierpień-październik 1997 r., styczeń-marzec 1998 r. oraz marzec-lipiec 1999 r. są traktowane jako jeden ciągły ruch rynku, a występujące w tym czasie korekty były tylko wspomnianym wcześniej szumem. Można oczywiście uznać, że lepiej zastosować filtr wielkość 5, 7 czy 8%. Nie będę się spierał, jednak sprawdzenie, czy tak jest, faktycznie pozostawię Czytelnikom.

Wielkość minimalnego ruchu ceny została zd zebranie informacji z historii WIG-u oraz ich odfiltrowanie. Datą początkową będzie 23 czerwca 1992 r. - jest to absolutny dołek indeksu na poziomie 635,3 pkt., a do oddzielenia informacji od szumu (czyli trendu od drobnych korekt) posłuży mi wskaźnik Zig Zag, dostępny w programie MetaStock. Oscylator ten umożliwia filtrowanie zmian analizowanej akcji lub indeksu, które są mniejsze niż zdefiniowana wartość punktowa lub procentowa. Dzięki temu na wykresie pokazywane są najważniejsze punkty zwrotne.

Kilka uwag Chciałbym w tym miejscu wspomnieć o zasadniczej różnicy między pracą Victora Sperandeo, która zainspirowała mnie do zbadania oczekiwanej długości trendu w krajowych warunkach, a moim artykułem. Autor książki "Trader Vic. Metody mistrza Wall Street" do sortowania danych używa dni kalendarzowych. W moim przypadku są to dni z sesjami giełdowymi. Postąpiłem tak z dwóch powodów.

Po pierwsze: w latach 1992-94 sesje na WGPW początkowo odbywały się najpierw 2, a później 3 i 4 razy w tygodniu. I tak, w 1992 r. odbyło się 99 sesji, w 1993 roku - 152 sesje, a w 1994 r. ich liczba wzrosła do 187. Dopiero od 1995 r. mamy 248-249 sesji. Uwzględnienie dni, w których nie było sesji, wprowadzałoby przekłamania do uzyskanych danych statystycznych.

Drugi powód jest równie prozaiczny. Badając trendy na rynkach rozwiniętych (Japonia, Australia, USA, Wielka Brytania), analityk dysponuje danymi z 50-100 lat, w zależności od giełdy i indeksu. Nasz rynek ma - niestety - znacznie krótszą historię. Moje podejście zapewnia większą liczbę danych do obliczeń statystycznych w sposób możliwie obiektywny, bo im większa próbka danych, tym lepsze przybliżenie badanego zjawiska.

Osobnym problemem pozostaje odpowiedź na pytanie, czy w ogóle należy stosować dane z lat 1992-94. Wówczas nasz rynek dopiero się rodził i daleko odbiegał od ideału. Wzrosty po 331% i spadki rzędu 85% bez korekt większych niż 6% nie powtórzyły się już od tamtej pory i raczej już się nie powtórzą. W każdym razie trudno mi wyobrazić sobie tak silne i długie trendy na rozwiniętym rynku kapitałowym, a takim powoli staje się WGPW.

Dane Dysponując danymi wyselekcjonowanymi według opisanych wcześniej kryteriów (tab. 1-4), można pokusić się o ich statystyczną analizę. To, co będzie nas interesować, to medialna długość trwania trendu oraz częstotliwość występowania trendów o określonych długościach w całości analizowanych danych.

Informacje te pozwolą nam na ustalenie układu odniesienia, w którym będziemy analizować ryzyko zaangażowania się w trwający trend. Dokładniej - będzie nas interesować, po jakim czasie (określonym w sesjach) występuje największe prawdopodobieństwo odwrócenia trendu i czy maleje ono w miarę oddalania się od mediany. Będziemy poszukiwać punktu, po przekroczeniu którego szansa na kontynuację trendu spada poniżej 50%. Tym punktem jest mediana i to ona, a nie średnia, dzieli zbiór danych dokładnie na pół.

Tekst jest fragmentem artykułu, który w całości znajduje się w numerze lipiec '00 miesięcznika Profesjonalny Inwestor.

Piotr Kaleta

Inwestycje
Kacper Nosarzewski, 4CF: W poszukiwaniu czarnych łabędzi
Inwestycje
Amerykańskie akcje większy zysk przynoszą w okresie od listopada do kwietnia
Inwestycje
Czy warto pozbywać się akcji w maju?
Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander BM: Polskie akcje wciąż są nisko wyceniane
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego
Inwestycje
Niemiecki DAX wraca do walki o 18 000 pkt