Automatyczne strategie przyszłością inwestowania

Wywiad z Robertem Ślepaczukiem, zarządzającym modelem UniSystem w Union Investment TFI

Aktualizacja: 12.02.2017 11:29 Publikacja: 08.03.2012 09:39

Robert Ślepaczuk

Robert Ślepaczuk

Foto: Archiwum

Co kryje się pod tajemniczą nazwą automatycznego systemu transakcyjnego, na którym opiera się fundusz UniSystem?

Jest to model inwestycyjny, który samodzielnie generuje zlecenia zgodnie z zaprogramowanymi zasadami inwestycyjnymi. Zasady te dotyczą momentów zawierania transakcji, zarządzania kapitałem oraz szacowania ryzyka. Opierają się o metody ilościowe bazujące na narzędziach statystycznych, wskaźnikach analizy technicznej, danych makro i wskaźnikach wyprzedzających.

Model ma określoną strategię? Inwestuje np. tylko w zgodzie z trendem?

W ramach modelu znajduje się wiele systemów, najlepiej sprawdzających się w różnych warunkach rynkowych. W zależności od tego jak zachowuje się kurs danego waloru – porusza się w trendzie lub przebywa w konsolidacji - odpowiedni system, dostosowany do panujących warunków, odpowiedzialny jest za zyski na poziomie modelu. Inaczej inwestuje się w czasie hossy a inaczej w czasie bessy. W obu przypadkach można jednak zarabiać. Budując model zależało nam na tym, by generował on stabilne stopy zwrotu, bez względu na to w jakiej fazie cyklu koniunkturalnego obecnie jesteśmy.

W jakie instrumenty będzie inwestował model?

UniSystem może inwestować we wszystkie płynne instrumenty pochodne, jakie są dostępne na świecie. Zautomatyzowane podejście wymaga bowiem walorów, na których jest duży obrót, a dzięki temu łatwość wejścia i wyjścia z transakcji. Będziemy jednak wykorzystywać tylko rynki regulowane, na których notowane są instrumenty wystandaryzowane. Na polskim rynku będą to opcje oraz kontrakty terminowe na WIG20.

Jak szacowane jest ryzyko w takim podejściu?

Na podstawie danych historycznych uczymy systemy adekwatnego zachowania, zakładając że w mniejszym bądź większym stopniu zależności historyczne powtórzą się w przyszłości. Podstawowe miary ryzyka, takie jak: odchylenie standardowe, maksymalny okres straty, maksymalne obsunięcie kapitału są na bieżąco obserwowane. Gdy jedna z miar istotnie zaczyna się odchylać, jest to sygnał, że należy zmniejszyć bądź zwiększyć zaangażowanie kapitału w ramach danego systemu tworzącego model.

Skoro wszystko jest szacowane z matematyczną precyzją, to dlaczego określa się tego typu fundusze jako ryzykowne?

Chyba z podobnych powodów, dla których określa się obecnie instrumenty pochodne, jako największe zło nowoczesnych finansów oraz przyczynę ich destabilizacji. W praktyce to nie instrumenty są ryzykowne, ale sposoby, w jakie niektórzy je wykorzystywali. Przykładem tego było nieprawidłowe wykorzystanie opcji walutowych przez dyrektorów finansowych w latach 2007 – 2009, którzy zamiast zabezpieczać swoje pozycje, najzwyczajniej spekulowali.

W ramach UniSystemu wykorzystujemy instrumenty, które są postrzegane jako ryzykowne, ale warto wziąć pod uwagę fakt, że stosujemy je m.in. po to, żeby właśnie przed ryzykiem się zabezpieczać. Przy odpowiednim ich wykorzystaniu ryzyko jest faktycznie minimalizowane.

UniSystem jest pionierskim rozwiązaniem na polskim rynku?

Jest kilka TFI, które mają w ofercie fundusze oparte o automatyczne strategie. W rzeczywistości jednak inwestują one w zachodnie fundusze lub korzystają z rozwiązań swojej spółki matki. Nie jest to zatem ich własna koncepcja. Pełnią raczej rolę pośrednika. Nie słyszeliśmy by inne TFI pracowały nad tego typu modelami inwestycyjnymi, więc niewykluczone, że jesteśmy pierwsi na polskim rynku.

Na czym polega przewaga modelowych strategii?

Proces tworzenia modelu był bardzo długi i złożony. Wymagał wielu testów i poprawek. Sprawdzając jego skuteczność na danych historycznych (tzw. back testy), a później testując jego sygnały w rzeczywistych warunkach rynkowych (lata 2008-2011) wydaje się, że uzyskaliśmy optymalny efekt. Poza tym model cały czas jest modyfikowany zgodnie z koncepcją zarządzania ryzykiem. Jest też tak skonstruowany by nie uzależniać się od jednego rynku, czy jednej strategii gry. To chyba w tej elastyczności należy dopatrywać się największego atutu tego podejścia i szansy na to, że uda się pokonać rynek w długim okresie.

Na zachodzie działają fundusze korzystające z takich rozwiązań?

Jest wiele funduszy, wykorzystujących koncepcje zbliżone do naszych, a także wiele jeszcze bardziej skomplikowanych. Warto zwrócić uwagę, że najlepsze wyniki w kategorii hedge funds zajmują właśnie te, które korzystają ze strategii ilościowych. Tej kategorii aktywów najszybciej też przyrastają aktywa, co pokazuje kierunek, w jakim zmierza światowy rynek TFI.

Czyli taka właśnie jest przyszłość inwestowania?

Myślę, że tak. Fundusze ilościowe zatrudniają coraz więcej osób. Nie są to już finansiści, ale ludzie z wykształceniem matematycznym, informatycznym, statystycznym czy nawet fizycy. W USA fundusze zatrudniają doktorów po najlepszych uniwersytetach, którzy opracowują specjalistyczne modele inwestycyjne, a w praktyce są współwłaścicielami aktywów takiego funduszu. Na naszym rynku również coraz chętniej zatrudnia się ścisłe umysły.

Takie zaawansowanie naukowe nie odstraszy klientów?

Sytuacja na Zachodzie pokazuje, że takie obawy są nieuzasadnione. Patrząc na napływ środków do funduszy hedge w USA widać, że problemem jest możliwość zainwestowania a nie znalezienie inwestora.

Zwolennicy tradycyjnego podejścia do inwestowania, zarzucają modelom ilościowym opieranie się na historii, co nie gwarantuje powodzenia w przyszłości.

Tego typu wątpliwość jest dość zrozumiała. Ostatnie lata pokazały, że rynki są nieobliczalne: krach w 2008 r. i ubiegłoroczna, sierpniowa, bardzo gwałtowna korekta. Niemniej jednak dobrze skonstruowane modele uwzględniają nie tylko historię, ale też bieżące dane. Analizują rynek na żywo i adaptują się do zachodzących zmian, uwzględniając aktualną zmienność aktywów bazowych. Można powiedzieć, że model cały czas się uczy, jest elastyczny.

Automatyzm, czyli brak ludzkiego czynnika. Czy to nie naraża strategii na pominięcie ważnych informacji, które człowiek normalnie uwzględniłby przy inwestowaniu?

Są dwie strony medalu. Model może czegoś nie uwzględnić ponieważ jest „surowo" zaprogramowany, ale z drugiej strony człowiek może np. jakąś informację błędnie zinterpretować. Ważne jest to, że model na bieżąco śledzi zmiany i uczy się, jak reagować na dane zachowanie rynku. Każde wydarzenie to jakby dodatkowe doświadczenie. Nikt też nie mówi, że model nie uwzględnia czynnika ludzkiego. Zawsze można mieć wgląd do raportu systemu i sprawdzić go, zanim złożone zostaną realne dyspozycje.

W modelu UniSystem jest miejsce dla człowieka?

Oczywiście – inaczej byśmy nie rozmawiali, tylko odpowiedzi udzielałby teraz komputer. W praktyce wygląda to tak - rano dostajemy wydruk z systemu, że dziś powinniśmy mieć tyle środków w takich a takich instrumentach. Możemy przyjrzeć się tym danym i ewentualnie coś zmodyfikować. Docelowo chcemy jednak by wszystko działało automatycznie i aby na końcowym etapie człowiek nie musiał już ingerować. Jego rolą jest stworzenie koncepcji i jej zaprogramowanie. Wielu sceptyków zapomina, że to człowiek jest inżynierem całego modelu. Planuje, konstruuje, testuje i kiedy model jest gotowy, można pozwolić by działał samodzielnie. Do naszego zespołu należy też systematyczna weryfikacja systemu.

Czy takie „zmatematyzowane" podejście do giełdy, nie zniekształci jej roli w gospodarce? Czy rynek ten nie zacznie bardziej przypominać kasyna?

Nie można zapominać, że są różne systemy. Nie tylko oparte o statystyczne zależności, ale również takie, które uwzględniają wydarzenia makroekonomiczne, czy dane gospodarcze, często z dużym wyprzedzeniem. Technologia umożliwiła zaprogramowanie tych koncepcji, czyli przełożenie ich na język matematyki czy informatyki. Nie oznacza to jednak, że przestały one być spójne z tym, co dzieje się w gospodarce i na rynkach finansowych.

Rozmawiał: Piotr Zając

Robert Ślepaczuk

, doktor na Wydziale Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego. W Union Investment TFI od 2011 r. Jego zainteresowania badawcze skupiają się na praktycznej implementacji najnowszych osiągnięć nowoczesnych finansów w zarządzaniu aktywami poprzez konstruowanie automatycznych systemów inwestycyjnych. Do jego obowiązków w Union Investment TFI należy tworzenie i implementacja systemów transakcyjnych w procesie zarządzania aktywami.

Inwestycje
Trzy warstwy regulacji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Jak przeprowadzić spółkę przez spór korporacyjny?
Inwestycje
Porozumienia akcjonariuszy w spółkach publicznych
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Unikanie sporów potransakcyjnych